Reklama

"Boże Ciało" - katolickie święto. Skąd się wzięło?

Heretyk i mistyczka

Niejaki Paschazjusz, opat klasztoru Corbie we Francji, twierdził – zgodnie z wymaganiami „nowego” realizmu – że obecność Chrystusa w eucharystii nie może być symboliczna, lecz realna. Mnich z tego samego klasztoru, Ratramnus, zauważył jednak, że realność oznacza przestrzenność i materialność, a to – w odniesieniu do sakramentalnej obecności Chrystusa – prowadzi do takiej oto niedorzeczności, iż przyjmując Komunię gryziemy materialne ciało Jezusa. Z teologicznego punktu widzenia język wyrażający tajemnicę eucharystii znalazł się w ślepym zaułku. Nie udało się z niego wyjść również Beregnariuszowi z Tours (zm. 1088), który głosił symboliczną obecność Jezusa w eucharystii, i którego z tego powodu okrzyknięto heretykiem negującym obecność realną. Jeśli jednak przeczytamy wyznanie, jakie Synod Laterański w 1059 roku kazał podpisać owemu heretykowi, to ciśnie się pytanie, gdzie właściwie w tym sporze przebiegała granica pomiędzy herezją a ortodoksją.

Otóż Berengariusz został zmuszony do złożenia takiego oto oświadczenia:

„Po konsekracji chleb i wino, które znajdują się na ołtarzu, nie są tylko sakramentem, lecz właśnie prawdziwym ciałem i krwią naszego Pana Jezusa Chrystusa. Jego ciało i krew są dotykane i łamane rękami kapłanów i kruszone przez zęby wiernych, nie tylko w sakramencie, lecz zmysłowo i prawdziwie” (DS 690).

 

Rozwiązanie tego teologicznego pata wskazał pod koniec XI wieku m.in. Lanfrank z Bec, który – nawiązując do Arystotelesa – odróżnił w eucharystycznych postaciach niewidzialną substancję od widzialnych przypadłości. Przemiana sakramentalna dokonuje się – tłumaczył Lanfrank – na poziomie substancji, a nie przypadłości. W ten sposób udało się odejść od „kanibalistycznych” interpretacji eucharystii. Podążając tą drogą wypracowano w XIII wieku termin "transubstancjacja" (przemiana substancji chleba w substancję Chrystusa), który podjął Sobór Laterański IV i Sobór Trydencki, a twórczo rozwinął Tomasz z Akwinu.

 

Zamieszanie wokół Berengariusza i innych dobrze chcących heretyków zaowocowało nie tylko nowymi ujęciami eucharystycznej obecności, ale także mistycznymi doświadczeniami potwierdzającymi tę obecność. 

 

Pod koniec XII wieku szesnastoletnia dziewczyna, dziś znana jako Juliana z Cornillon, miała wizję, w której ujrzała świetlistą tarczę z ciemną plamą. Sam Zbawiciel – jak utrzymywała – wyjaśnił jej, że owa plama oznacza brak w Kościele święta ku czci jego ciała i krwi, które powinno przypadać w czwartek po niedzieli Św. Trójcy. Obdarowana tą wizją Juliana musiała dużo wycierpieć. Wielu uważało ja za niegodną wiary egzaltowaną zakonnicę. Jednak dzięki staraniom kierownika duchowego mistyczki, archidiakona Jakuba Pantaléona, synod diecezji Liége podjął w 1247 roku decyzję o zaprowadzeniu nowego święta. Uczyniono to jednak bez entuzjazmu. W roku 1258, po dziesięciu latach spędzonych jako pustelnica zamurowana w celi, zmarła Juliana z Cornillon. Cztery lata po jej śmierci we włoskiej miejscowości Bolsena miał się wydarzyć cud eucharystyczny. Rozlane podczas Mszy wino "przemieniło" się w krew. To wydarzenie przyczyniło się bezpośrednio do ustanowienia w całym Kościele święta Bożego Ciała. Uczynił to w 1264 roku papież Urban IV, czyli znany nam już Jakub Pantaléon. W liście okólnym „Transiturus de hoc mundo” napisał on miedzy innymi: „Dowiedzieliśmy się dawniej, kiedy byliśmy na niższym stopniu hierarchicznym, że pewni katolicy mieli od Boga objawienie, aby to święto obchodzić powszechnie w Kościele”. A w innym miejscu: „I choć ten pamiętny sakrament sprawuje się w codziennych uroczystościach mszalnych, uważamy jednak za stosowne i godne, aby raz w roku odbywało się uroczystsze i okazalsze jego wspomnienie, szczególnie na zawstydzenie wiarołomstwa i zdrożności heretyków”. W ten oto sposób Urban IV wspomniał w liście ustanawiającym Boże Ciało zarówno mistyczkę Julianę, jak i heretyka Berengariusza. Jednak recepcja Bożego Ciała od strony wiernych, czyli niejako od dołu, dokonała się dzięki organizowanym procesjom.

 

W Polsce uroczystość Bożego Ciała obchodzono po raz pierwszy w roku 1320 w diecezji krakowskiej, którą wówczas zarządzał biskup Nanker. W całym kraju było ono znane i obchodzone w połowie XV wieku. Kronikarz XVI-wiecznego Krakowa tak opisywał obchody Bożego Ciała: „Gdy miasto było stolicą, za Sanctissimum postępowali królowie wraz ze swymi dworami i powiewały proporce z orłami na szkarłacie, ale i później nie brakowało tutaj złota, przepychu, dumy. Kolorowa struga procesyjna co rok wyłaniała się jakby z tej samej, nigdy nie umarłej przeszłości i kpiąc barokowym rozmachem, zalewała wszystkie ulice starego grodu”.

Adam St. Trąbiński

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do