
Czesław Niemen obok stoi Krzysztof Wodniczak. Zdjęcie ze zbirów Krzysztofa Wodniczaka
Redakcja - Nie będziemy za bardzo wspominali. Pan czternaście lat był menedżerem Czesława Niemna Wydrzyckiego, co było istotą waszej współpracy?
Krzysztof Wodniczak - Może opowiem jakie były początki naszej bliskiej znajomości. W latach 70. zaproponowałem Mu przeprowadzenie wywiadu dla muzycznego pisma M-JAK MUZYKA. Zgodził się. Rozmawialiśmy przez kilka godzin. Chciałem przygotować namiastkę wywiadu rzeki, na wzór rozmów Krzysztofa Kąkolewskiego z Melchiorem Wańkowiczem. Spisałem wszystko i następnego dnia w Hotelu Bazar dałem Czesławowi do autoryzacji tekst naszego „wywiadu-strumyka”, który - jak wszystko, co robił ten Artysta - został potraktowany bardzo poważnie, bez spoufalania się. Potem spotykaliśmy się częściej przy okazji koncertów w Polsce czy zagranicą.
R. - Lata osiemdziesiąte to boom muzyki elektronicznej. Niemen był chłonny na taką formę muzyki progresywnej.
K.W. - Tak. We wrześniu 1989 r. zarejestrowaliśmy w Poznaniu Stowarzyszenie Muzyki Elektronicznej - na wzór Polskiego Stowarzyszenie Jazzowego. Ja zostałem prezesem, a Niemen został oczywiście prezesem honorowym. Przełomowym znaczeniem w naszej znajomości był koncert dla miasta 10. czerwca 1990 roku na schodach poznańskiego Ratusza - był Czesław Niemen Wydrzycki, trzy chóry, lasery i10 tysięcy słuchaczy. Od tego momentu Niemen obdarzył mnie bezgraniczną życzliwością i zaufaniem. Robiliśmy koncerty, może nie było ich zbyt wiele.On nie był zainteresowany ilością, lecz jakością produkcji muzycznej.
R. - Czy byliście przyjaciółmi?
K. W. - Mogę powiedzieć, że tak. Niemen fascynował się muzyką elektroniczną, wydał płytę „Terra Deflorata” - nieco religijną, a ja już popularyzowałem contemporary christian music -współczesną muzykę chrześcijańską i jej odnogę gospel i... tak zawiązały się nasze kontakty zawodowe i prywatne. Czesław ujął - nie tylko mnie - otwartością do ludzi, lojalnością i pomocą wobec potrzebujących. Nie wynosił się, nie twierdził, że jest kimś wielkim i wbrew niektórym opiniom nie dbał o poklask. Owszem, nie łatwo się z nim współpracowało. Wymagał bowiem od siebie i od innych, ale nie były to kwestie niewykonalne. Niczego Mu nie podpowiadałem, nie wprowadzałem żadnych korekt podczas ustaleń odnośnie koncertów. Nie było ich wiele, na scenie nie mogło być żadnego loga, billboardu sponsorskiego lub nagrań. Najlepiej wiedział, co, kiedy i jak. Od początku naszej znajomości przyjęliśmy pewne pryncypia i trzymaliśmy się ich.
R. - Przed dziesięcioma laty 17. stycznia zmarł Artysta i... ucichło!
K. W. - Rozmawialiśmy między świętami Bożonarodzeniowymi a Sylwestrem, snuliśmy plany odnośnie wydania płyty, mówiliśmy o „rodzącym się” utworze „Piękny jest ten świat”. Słyszę jeszcze charakterystyczny dźwięk Jego słów... Podczas pogrzebu na warszawskich Powązkach postanowiłem „wyprawiać” Czesławowi URODZINY. Za kilka dni 16. lutego po raz dziesiąty organizuję taki Urodzinowy Koncert. Bliznę po odejściu dobra pamięć leczy. Muzycy zagrają, śpiewacy zaśpiewają, aktorzy i poeci wyrecytują specjalnie napisane wiersze dla Niemena, malarze namalują Jego portrety. To wszystko zabiorę do Starych Wasiliszek, gdzie jest Izba Pamięci Niemena, w której te wiersze i grafiki, obrazy znajdą swoje poczesne miejsce.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie