
Niestety, często a może nawet zbyt często, my wyborcy prędko przekonujemy się, że wybrani samorządowcy szybko tracą pamięć. Zbiorowa amnezja dotyczy przedwyborczych obietnic, które w krótkim czasie po wyborach stają się „niechcianym dzieckiem” wybrańców, wręcz balastem, którego chętnie by się pozbyli. W wielu przypadkach amnezja jest tak ciężka, że wybrańcy stają niespodziewanie „po drugiej stronie”. Niestety są to zjawiska chorobowe dość powszechne i całkowicie nieuleczalne.
W nieco łagodniejszych przypadkach, wybrańcy stosują tzw. pamięć wybiórczą i wówczas częściej pamiętają nie tyle o sobie, co o swoich szwagrach (tych prawdziwych i tych z wyboru), niż o swoich przyrzeczeniach wobec wyborców.
Dbałość o własnego „szwagra”, który staje np. do konkursu dyrektora jest tak wielka, że z góry wiadomo, kto go wygra. Dba się o niego od samego początku - już na etapie ustalania warunków konkursu, ba, nawet przed jego ogłoszeniem. Aby nie być gołosłownym sięgamy po konkret: ostatnio ogłoszono konkurs na stanowisko dyrektora Muzeum im. Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów w Stawisku, w Podkowie Leśnej.
Wydawałoby się, że nie powinno tu być żadnych wątpliwości, bowiem jest to wyjątkowo określony typ instytucji kulturalnej. Zatem wymagane jest tu wykształcenie, doświadczenie i kompetencje kandydata. Przypomnę, że patroni tego muzeum to literaci, humaniści, ludzie kochający sztukę, i aby kierować taką instytucją trzeba mieć przede wszystkim wykształcenie humanistyczne, jeszcze lepiej muzealnicze, lub artystyczne, albo takie, które łączy wszystkie te wymogi razem. A jednak!
W warunkach konkursowych na stanowisko dyrektora muzeum w Stawisku, w punkcie określającym wykształcenie, określenie typu - humanistyczne, muzealnicze, czy artystyczne - nie pada. Powiedziane jest tylko: - wyższe magisterskie. Czyli, że można być np. inżynierem od dróg, od ochrony środowiska, ichtiologiem, geologiem, albo być po zarządzaniu, albo po zaocznym prawie, i stawać bez skrupułów do konkursu na dyrektora muzeum.
Dotychczasowa pani dyrektor pracowała w Stawisku od początku istnienia Muzeum im. Iwaszkiewiczów. Jest doświadczonym muzealnikiem, kustoszem z tytułem doktora. Zatem skąd ten nagły odwrót od wymogów obsadzenia takiego stanowiska, chociażby magistrem nauk humanistycznych? Skąd, to nagłe otwarcie się na „magistra w ogóle”? Dziwne, że nie wymaga się od kandydata doświadczenia na stanowisku dyrektora innej instytucji kultury? Dziwne, że oczekiwany jest zaledwie 3-letni staż pracy na stanowiskach związanych z organizacją, upowszechnianiem, prowadzeniem, zarządzaniem, lub nadzorowaniem działalności kulturalnej – mnie pachnie to grubą fastrygą!
Pewnie zapytacie, o czyjego „szwagra” tu chodzi? Odpowiem, że nie wiem, ale wśród plotek krążących po Trójmieście Ogrodów powtarzane jest konkretne nazwisko, niedawnego burmistrza z sąsiedniej miejscowości. Zresztą trudno się dziwić, że krążą plotki, skoro wyborcy widzą aż nazbyt grubą „fastrygę” tego konkursu.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie