Reklama

Korczak i Marysia z Brwinowa

17/08/2014 03:08



Założony przez Janusza Korczaka „Mały Przegląd” był czasopismem tworzonym przez dzieci i młodzież. W 1932 r. do grona jego korespondentów dołączyła Marysia z Brwinowa.


– Są dzieci, które mają wiele ciekawych pomysłów, uwag i spostrzeżeń, a nie piszą, gdyż nie mają odwagi albo im się nie chce. Dziennik nasz zachęci młodzież do pisania. Zachęci i ośmieli – mówił o „Małym Przeglądzie” Janusz Korczak, jego założyciel i pierwszy redaktor. Choć gazetka skierowana była głównie do dzieci żydowskich, to jednak czytywały ją też dzieci polskie, zainteresowane takim, jak można by dzisiaj powiedzieć, „społecznościowym” czasopismem. Tworzone ono było w oparciu o artykuły nadsyłane przez młodych korespondentów. Dzieci pisały o swoich radościach i troskach, a także dzieliły się swoimi przemyśleniami.


Pierwszy kontakt z „Małym Przeglądem” zawdzięczała Marysia Cabańska swojemu koledze z gimnazjum. Kazik Dębnicki pochwalił się w szkole, że samodzielnie pisze do „prawdziwej gazety”. Pod jego wpływem Marysia zaczęła kupować „Przegląd”. Zachęciło ją do tego także nazwisko Janusza Korczaka, który był znanym autorem książek dla dzieci, w tym jej ulubionej - „Król Maciuś Pierwszy”. Jak napisała dziewczynka w liście do redakcji: „Dostałam „Mały Przegląd” i poznałam nowy świat (...).Wyobraźcie sobie moje zdziwienie na widok gazety młodych, gdzie nie opisuje się rzęs Grety Garbo, gdzie najmodniejszy kapelusz nie figuruje na honorowym miejscu, a sentymentalny poemat nie zajmuje pół strony, ale z sześciu stron rozlega się głos młodych, ich świat, i te sześć stron nie zieją na czytelnika nienawiścią dla innych ludzi”.


Marysia Cabańska pisała coraz więcej i śmielej, zbierając kolejne pocztówki z kwiatami i owocami, którymi w redakcji nagradzano artykuły dzieci publikowane w „Małym Przeglądzie”. Podpisywała się „Maria z B.”, wiedząc , że ani w domu, ani w szkole nie dostałaby pochwały za odrywanie się od nauki i pisanie do gazety, w dodatku żydowskiej. Wspominała, że bolały ją uszy przez kilka dni po tym, jak jej dziadek dowiedział się przypadkiem o dziennikarskiej działalności wnuczki. Współpraca z czasopismem stała się jednak jej hobby, a opowiadanie „Jojne”, opublikowane w „Małym Przeglądzie” w 1934 r., zdobyło wyróżnienie w konkursie literackim. Opisała w nim targowanie się jej matki z żydowskim domokrążcą, który odwiedzał Brwinów kilka razy do roku. Przez kilka lat Marysia była wierną czytelniczką i korespondentką „Małego Przeglądu”. Odwiedzała jego warszawską redakcję i miała też okazję poznać osobiście Janusza Korczaka.


Po ukończeniu gimnazjum Maria Cabańska wyjechała z Brwinowa. Rozpoczęła naukę w Liceum Handlowym w Warszawie, które ukończyła w 1939 r. W czasie wojny działała w konspiracji. Wyszła za mąż za uczestnika Powstania Warszawskiego, Witolda Szuleckiego. Los sprawił, że po wojnie sama została autorką utworów dla dzieci i młodzieży oraz dziennikarką. Osoba zmarłej w 2008 r. „Marysi z Brwinowa” jest bardzo dobrze znana wszystkim, którzy zajmują się biografią Janusza Korczaka i historią „Małego Przeglądu”.


Dziś w budynku prowadzonego niegdyś przez Janusza Korczaka Domu Sierot przy ul. Jakotorowskiej w Warszawie działa Ośrodek Dokumentacji i Badań Korczakianum. W dawnej jadalni można zwiedzić niewielką wystawę, a przy okazji dowiedzieć się wiele o Korczaku, jego współpracownikach i wielu inicjatywach, które Korczak podejmował nie tylko w Warszawie. Kierownik Korczakianum Marta Ciesielska chętnie wita gości i sypie opowieściami. Brwinów? Z Brwinowem od razu skojarzyła się jej „Marysia z Brwinowa”. Milanówek? Tutaj chodził do szkoły inny korespondent „Małego Przeglądu”. Pruszków? Zachowało się nawet zdjęcie Korczaka z Domu Sierot w Pruszkowie! Ale to już następna historia...



- Mirosława Kosiaty


Artykuł powstał przy okazji uczestnictwa rodzinnej drużyny z Brwinowa w grze „Raz, dwa, trzy, warszawiakiem jesteś Ty”.


 

 

 

 
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do