Reklama

Przyszłość polskiej zbrojeniówki to bezpieczeństwo i transfer technologii

15/02/2015 03:03


Fot. PTWP (Michał Oleksy)

 

Z całą pewnością nie unikniemy udziału zagranicznych koncernów w modernizacji polskiej armii. Powodów jest kilka, ale najważniejszy dotyczy innowacyjności. Dlatego też potrzebne są dobrze skonstruowane umowy offsetowe zapewniające stałą współpracę polskiego i zagranicznego przemysłu. Tymczasem konsolidacja państwowych firm w ramach Polskiej Grupy Zbrojeniowej, którą obserwujemy od ponad roku oceniana jest pozytywnie. Powstanie jednego dużego podmiotu wzmacnia branżę obronną w Polsce.


Takie wnioski płyną z panelu "Przemysł obronny w Polsce - bezpieczeństwo, pieniądze, technologie" zorganizowanego w ramach tegorocznego Forum Zmieniamy Polski Przemysł, który odbył się 9 lutego w Warszawie.


Kwestie konsolidacji zostały już prawie zakończone, ale teraz oczekujemy synergii, które mają się z tych zmian wygenerować. To są synergie m.in. komercyjne. Polska Grupa Zbrojeniowa, będzie miała jedną spójną strategię produktowa i eksportową. Poza tym oczywiste są też synergie kosztowe czy operacyjne wynikające ze współdzielenia zasobów poszczególnych zakładów. Innym ważnym tematem bieżącego roku będą dwa kluczowe przetargi na śmigłowce wielozadaniowe i obronę przeciwlotniczą z programu o kryptonimie Wisła. One, de facto wyznaczą, sposób funkcjonowania nowych mechanizmów kooperacji przemysłu obronnego. W tym roku okaże się też, jaką rolę będą pełniły prywatne polskie firmy, ale też te, która funkcjonują w naszym kraju a jednocześnie są częścią międzynarodowych koncernów.


Wszystkie te zależności "ustawią" przyszłość całego polskiego przemysłu obronnego. - I albo zbrojeniówka będzie nowoczesnym sektorem na wzór sektora IT, albo będzie pełnić rolę sprawnej, efektywnej montowni. Tak jak nasz przemysł motoryzacyjny. Może też się wyłonić trzecia droga, która będzie kombinacją powyższych - powiedział Jacek Libucha z Boston Consulting Group, moderator panelu.

Rozpoczynamy nowy rozdział w życiu polskiego sektora obronnego - podsumowywał pierwsze efekty konsolidacji branży Michał Świtalski, wiceprezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej. - Proces konsolidacji został prawie zakończony. Co do zasady PGZ sprawuje nadzór nad wszystkimi państwowymi firma sektora obronnego. Jeśli chodzi o pierwsze efekty które da się zauważy i były oczekiwane przez naszego podstawowego partnera biznesowego czyli MON, to powstał jeden podmiot, jeden partner do rozmów co w znacznie ułatwiło i przyspieszyło rozmowy na temat modernizacji armii - dodał wiceprezes.

W ocenie konsolidacji branży zarówno ze strony przedstawicieli przemysłu, jak i zamawiającego - czyli MON - dominowały pozytywne głosy. Zdaniem Michała Świtalskiego powstanie jednego dużego podmiotu wzmacnia branżę.

- Również, jeśli chodzi o dywersyfikację kierunków sprzedaży, konsolidacja jest w pewnym stopniu rozwiązaniem tego problemu. Inaczej wygląda sytuacja, gdy nowych rynków zbytu szuka 30 podmiotów, a inaczej, gdy jedna firma- stwierdził Świtalski. Podkreślił też rolę międzynarodowych koncernów, które już przeszły proces konsolidacji. To nie były procesy które zachodziły z dnia na dzień tylko 10-15 lat. Z takimi partnerami mamy do czynienia na świecie. Istnienie jednego podmiotu ułatwia również, jego zdaniem, sytuację zagranicznych koncernów, którzy zyskują jednego silnego partnera do rozmów.


- Kolejną kwestią jest wyłączenie konkurencji, która niszczyła polski przemysł i to nie tylko przy staraniu o kontrakt, ale tez przy prowadzeniu prac badawczo rozwojowych, które toczyły się równolegle, pochłaniały znaczne środki nie dając oczekiwanego rezultatu. Teraz jesteśmy ten strumień pieniędzy skierować precyzyjnie. Dziś jesteśmy w stanie bardziej precyzyjnie skierować strumień pieniędzy na prace badawczo-rozwojowe i efektywniej je wykorzystać - stwierdził Świtalski.

Witold Jagiełło, zastępca dyrektora, Departament Polityki Zbrojeniowej, Ministerstwo Obrony Narodowej nie jest jednak przekonany, aby z punktu widzenia armii powołanie jednego podmiotu było korzystane.

- Potrzebne jest zachowanie konkurencyjności, ale jeśli patrzymy z perspektywy sił zbrojnych racji stanu, musimy przejść przez pewne uwarunkowania. Najważniejsze jest bezpieczeństwo dostaw. Celem było utworzenie grupy, która powinna zabezpieczać bezpieczeństwo dostaw, ale i być zdolna do absorbowania know-how od kontrahentów zagranicznych - stwierdził Jagieło. - Za to bezpieczeństwo dostaw jesteśmy skłonni zapłacić - stwierdził dyrektor w MON.

Witold Jagiełło przypomniał również, że konsolidacja doprowadziła do powstania silnego, stabilnego finansowo podmiotu i to też jest wartość. - Dotychczas bywało tak, że mieliśmy intelektualny potencjał, a nawet i możliwości produkcji, a nie było finansowania, które mogłoby doprowadzić do wdrożenia projektu - stwierdził Witold Jagiełło. - Silny ekonomicznie podmiot zabezpiecza to, że wszyscy projekty związane z polską myślą intelektualna mogą być w dużej mierze wdrażane.

Jaki pomysł mają firmy zagraniczne na wykorzystanie polskiego potencjału?


John P. Baird, wiceprezes ds. Zintegrowanych Systemów Obrony Przeciwlotniczej i Przeciwrakietowej na Polskę, Raytheon Integrated Defense Systems zwrócił uwagę na umowy partnerskie z polskimi firmami. - Chodzi o to, aby część prac była wykonana w Polsce tak, aby mogły one wnieść swój wkład w opracowanie systemów. Jesteśmy w takcie podpisywania umów partnerskich, które zakładają tez transfer technologii - powiedział.
Podkreślił jednak, że potrzebna jest też wizja globalnej konkurencyjności.

- Sześć kontraktów to podstawa do budowania długoterminowych relacji i to jest plan na rok 2015. Mamy już 28 listów intencyjnych z polskimi spółkami. Budujemy w ten sposób rynek eksportowy dla Polski - powiedział John P. Baird.

Tomasz Zakrzewski, dyrektor Defence, Aerospace & Security w Thales Polska zwrócił uwagę ma model współpracy stosowany przez firmę Thales. - Nie zastanawiamy się ja my możemy wykorzystać polski przemysł zbrojeniowy, ale jak polski przemysł może wykorzystać nas, nasze doświadczenie, kompetencje, technologie. Thales jest zaangażowany w większość z 14 głównych programów modernizacyjnych. - Nie możemy zapominać o polskiej nauce. Współpracujemy z uczelniami cywilnymi, wojskowymi.

- Transfer technologii założony w umowach offsetowych postrzegamy, jako inwestycję w polski przemysł. Liczymy, że współpraca z polskimi firmami i naukowcami przyniesie spółce wymierne korzyści zarówno w zakresie rozwoju własnych technologii jak i w kategoriach zysku - podkreślił Tomasz Zakrzewski.

Thales Polska jest polską firmą, częścią polskiego przemysłu zbrojeniowego, wspartą know-how oraz kapitałem zagranicznym. - Szeroko zakrojona współpraca z naszym przemysłem oraz instytucjami naukowymi ma w przyszłości zaowocować wspólnymi projektami w obszarach obronności, bezpieczeństwa, lotnictwa oraz technologii kosmicznych - powiedział.

- Z punktu widzenia 2015 roku najważniejszą są: czas przestrzeń i siły. Czasu nie mamy. Przestrzeń do działania jest olbrzymia, jeśli chodzi o siły i środki to wiele sobie obiecujemy po konsolidacji operacyjnej PGZ we współpracy ścisłej z MON jak również z kooperantami zagranicznymi. W tej synergii operacyjne, która stoi przez PGZ jest tez ład korporacyjny. PGZ robi to wszystko bardzo dobrze z myślą o przyszłości - powiedział gen. Mieczysław Bieniek z Wydział Nauk o Bezpieczeństwie, Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego, doradcza PGZ.

I dodał, że chciałby, aby te wszystkie założenia były realizowane w czasach pokoju. Żebyśmy nie musieli obserwować rozprzestrzeniającego się kryzysu nie tylko na wschodzie ale i na południu naszego kontynentu.


- Za często postrzegamy przemysł obronny, jako wąską, specjalistyczną branżę. Za rzadko mówimy o tym, że ma ona bardzo duże znaczenie z punktu widzenia całej gospodarki, a nawet może stać się jej kołem zamachowym, zwłaszcza, jeśli chodzi o innowacyjność - stwierdził Krzysztof Krystowski, prezes WSK PZL Świdnik.

- Przemysł obronny jest oczywiście elementem systemu bezpieczeństwa państwa, ale powinniśmy go również postrzegać, jako ważną część gospodarki - stwierdził Krzysztof Krystowski, dodając, że z raportu Europejskiej Agencji Obronnej wynika, że każde 100 mln euro cięć w przemyśle obronnym, to negatywny efekt dla wzrostu gospodarczego wysokości 150 mln euro, o 40 mln euro mniejsze podatki i o ponad 2 tys. mniej miejsc pracy. - W drugą stronę to działa podobnie - każde zwiększenie nakładów na tę sferę to szybszy wzrost gospodarczy, większe wpływy z podatków i nowe miejsca pracy - podkreślał Krystowski.

Jak to wygląda na przykładzie jego firmy? - Nasz właściciel, AgustaWestland zainwestował w Świdniku 600 mln zł, w tym czasie firma wpłaciła do budżetu 400 mln zł podatków i innych danin. To znaczy, że firma zostawiła tu ponad miliard złotych. Na dodatek dajemy zatrudnienie 3,5 tys. osobom w firmie, a należy doliczyć 900 naszych polskich poddostawców. Jesteśmy naturalnym kołem zamachowym gospodarki - stwierdził prezes WSK PZL Świdnik.

Jego zdaniem właśnie takie aspekty należy też brać pod uwagę przy zakupach uzbrojenia przez MON. Zwracał uwagę, że we Włoszech wszystkie zakupione przez armie helikoptery pochodzą z koncernu AgustaWestland i są produkowane we Włoszech, podobna sytuacja ma miejsce we Francji - tam z kolei dominują maszyny Airbusa produkowane we Francji.

- Każdy z wiodących koncernów oferuje bardzo dobre wyroby, przy wyborze konkretnej maszyny zamawiający biorą jednak pod uwagę podatki, miejsca pracy, wpływ na innowacyjność, sieć poddostawców. Dzisiaj wojna gospodarcza nie dotyczy tego czy możemy w ogóle coś produkować, dziś o miejscu gospodarki nie decyduje czy potrafimy złożyć dany produkt, tylko jakie miejsce w łańcuchu dostaw możemy zając - podkreślił Krystowski.

Krystowski zwrócił uwagę na sukces Rosomaka. - To jest firma, która 10 lat temu podjęła duże ryzyko. Postanowiliśmy kupić najnowocześniejszy wyrób w tej branży, KTO Rosomak. I dzisiaj czerpiemy z tego różnego rodzaju benefity. Polscy inżynierowie i pracownicy dokonali ponad 200 modyfikacji. May świetny i przyszłościowy wyrób. I takimi kryteriami powinniśmy się kierować przy wyborze samolotów, systemu obrony przeciwrakietowej nie wspominając o śmigłowcach - dodał Krystowski.


Także gen Mieczysław Bieniek potwierdził sukces Rosomaka. - Mieliśmy do dyspozycji Rosomaki np. podczas misji w Afganistanie i nigdy nie było problemów z częściami zamiennymi. Specjaliści dokonywali wszelkich napraw na miejscu a Rosomak SA zapewniał nam części zmienne. To kwestia podpisywania umów - powiedział.

W dość specyficznej sytuacji w porównaniu z konkurencją jest Grupa Airbus. Nie ma produkcji na terenie naszego kraju. Marco Miklis, regionalny dyrektor zarządzający Airbus Group International stwierdził, że Grupa chce rozszerzyć działalność w Polsce. - W przyszłym tygodniu otwieramy centrum badawczo rozwojowe dla helikopterów w Łodzi, ale głównie chodzi o współpracę z polskimi firmami. Zdobyliśmy już doświadczenie, podpisaliśmy wiele umów z instytutami badawczymi w Polsce. Współpracowaliśmy z nimi nad szeregiem programów a zatem mieliśmy okazję poznać się nawzajem - powiedział.

To daje nam szereg pomysłów na długofalową współpracę. Chcielibyśmy rozbudować naszą sieć dostawców w Polsce. Jesteśmy przekonaniu, ze partnerskie podejście a nie przez przejęcia jest właściwe, bo do taje obu stronom pozycję wygraną. Uważamy, że dla polski kluczowy jest transfer technologii - dodał Marco Miklis.

Wiceprezes PGZ podkreślił, że ambicją grupy jest utworzenie takiego potencjału żeby w przyszłości nie był potrzeby transfer technologii w odpowiedzi na wyzwania polskiej armii.

Katarzyna Walterska


Informacje zlecone - wnp.pl



Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do