Reklama

Zagospodarowanie placu synagogalnego w Pruszkowie

24/02/2016 22:35


Widok placu synagogalnego od strony Wojska Polskiego. Widoczna posadzka po
mykwie.


W Urzędzie Miejskim powstał projekt zagospodarowania przestrzennego kwartału o nazwie „CENTRUM”, ograniczonego ulicami Prusa, Kościuszki, Wojska Polskiego, Niepodległości, a więc jest to samo serce historycznego Pruszkowa. Można się z nim zapoznać, to jest z planem i rysunkiem, na urzędowej stronie Urzędu Miejskiego http://pruszkow.bip.gmina.pl/index.php?id=524


W tym obrębie znajduje się plac, na którym do 1940 r. stała synagoga, a także mykwa, to jest rytualna łaźnia, którą rozebrano dopiero chyba w latach 60., a  może jeszcze później. Do dziś pozostała po niej posadzka. Plac będący kiedyś własnością pruszkowskiej gminy żydowskiej, a wcześniej Mordechaja Gutowicza, należy teraz do miasta z wyjątkiem części, około jednej trzeciej, która jest w rękach prywatnych. Kiedyś nabył ją ZUS pod budowę biurowca,  ale budowę jedynie rozpoczęto i teraz tam straszą gołe filary dźwigające powietrze. Plac będący własnością miasta ma wymiary z grubsza 100 na 40 metrów.


W planie jest zapisane, że przewiduje się tu „zabudowę usługowo-mieszkaniową”, co by znaczyło, że mógłby tam stanąć jakiś blok  mieszkalny z  kolejną „biedronką” na parterze. Mowa jest tam o „usługach handlu o powierzchni sprzedaży poniżej 2000 m kw.” Dla porównania powierzchnia „Biedronki” przy Al. Wojska Polskiego na pewno nie przekracza 1000 m kw.  Plan przewiduje jeszcze obiekty „towarzyszące” do których należy pasaż - na rysunku zakreskowany na niebiesko  i oznaczony B12UMW pas o szerokości w części 7 m, a w drugiej części 15 m. Pasaż prowadzi od przejścia (zwanego przez Żydów „szczękami") między domami nr 38 i 40  przy ul. Prusa wzdłuż tej po-ZUSowskiej betonowej ławy do Al. Wojska Polskiego. Jest to zapisane w paragrafie 35 planu, punkty 2.1 i 2.2.


Dość zaskakująca wydaje się to, że w paragrafie 11 "Zasady ochrony dziedzictwa kulturowego i zabytków" autorzy planu wymienili wszystkie znajdujące się w tym kwartale budynki będące w rejestrze zabytków (w sumie osiem), ale nie wspomnieli ani jednym słowem, że stała tam kiedyś synagoga i mykwa, po której pozostała posadzka. Żydowskie dziedzictwo zostało przemilczane, co dodatkowo kłóci się z okolicznością, że z wymienionych tam ośmiu zabytkowych domów, sześć należało kiedyś do Żydów, w tym także jako siedziby instytucji żydowskich, jak klub „Perec” przy ul. Niecałej i Klub Rzemieślników przy ul. Prusa oraz biuro samej gminy żydowskiej i rabina przy tej samej ulicy.


„Gdziekolwiek pojedziesz, znajdziesz się w Koninie”


Plan ten miał być procedowany między innymi na posiedzeniu Komisji RM w poniedziałek 22 lutego i przedstawiony pod głosownie na sesji RM w czwartek 25 lutego.  Na szczęście, na wniosek radnej Anny Hejnowicz, wiceprezydent Andrzej Kurzela wycofał ten projekt argumentując, że tam było miejsce kultu religijnego i sprawa wymaga szerszych konsultacji społecznych.


Andrzejowi Kurzeli należą się, moim zdaniem, słowa uznania za wstrzymanie procedowania  planu. Ten kwartał jest bardzo silnie naznaczony historycznie i jeśli mamy szacunek dla własnej historii, to tutaj decyzje powinny zapadać po szczególnie starannym namyśle i możliwie najszerszych konsultacjach, nie tylko z mieszkańcami, ale i niezależnymi ekspertami. Najlepiej byłoby, gdyby został ogłoszony konkurs na zagospodarowanie tego fragmentu miasta z założeniem nie tylko ochrony, ale i wyeksponowania jego walorów historycznych. Nazywane jest to rewitalizacją. Pruszków to nie Florencja i nie stać nas na zacieranie jakichkolwiek śladów naszego dziedzictwa. Takie rzeczy mają kapitalne znaczenie dla wizerunku miasta, i za to właśnie nas docenią przyszłe pokolenia, a nie za liczbę nowych obiektów handlowych, czy zabudowywanie na siłę każdej luki.


Pewien wybitny architekt kiedyś powiedział „gdziekolwiek pojedziesz, znajdziesz się w Koninie”. Miał na myśli zjawisko braku szacunku u włodarzy miast dla własnej historii, lokalnej specyfiki i kolorytu, brak przemyślanej wizji urbanistycznej, budowanie zgodnie z doraźnymi potrzebami i interesami, co prowadzi do powszechnej uniformizacji i zacierania odrębnej tożsamości.  „Usługowo-mieszkaniowa” zabudowa placu synagogalnego byłaby właśnie nowym kawałkiem „Konina” w samym sercu Pruszkowa.


Szansa dla Pruszkowa


Moja opinia w tej kwestii jest następująca.


1) Parcela na zapleczu domów nr 38 i 40 (domów Gutowicza) była miejscem kultu religijnego, a zarazem centrum życia społecznego pruszkowskich Żydów, a więc zasługuje na specjalne potraktowanie. Nie można zapominać, że ich już nie ma, ponieważ zostali wymordowani.


2)  W tym wypadku da się pogodzić żywotny interes miasta z ochroną pamięci społeczności żydowskiej. Ta parcela to już ostatnia szansa na utworzenie w centrum miasta tego, czego Pruszkowowi bardzo brakuje.  To jest placu miejskiego w rodzaju rynku, agory, forum, a więc miejsca dla imprez patriotycznych, kulturalnych, rozrywkowych, a także komercyjnych. Znajduje się ona w idealnym miejscu dla takiego przeznaczenia, na przecięciu najważniejszych ciągów pieszych miasta.


3) To miejsce jest coraz liczniej odwiedzane przez ludzi, którzy chcą zobaczyć gdzie stała synagoga i mykwa. Przychodzą nieraz całe grupy. Są to często Żydzi z całego świata, którzy nierzadko odmawiają tu modlitwy. Według moich szacunków, to może już być kilkaset osób rocznie. Przed dwoma laty przyjechała naraz grupa 200 uczniów z miasta Petach Tikwa w Izraelu. Ruch ten będzie się z pewnością wzmagał.


Tym bardziej, że Pruszków dysponuje jeszcze innymi atutami w zakresie żydowskiego dziedzictwa. U nas znajduje się jeden z najlepiej w Polsce zachowanych małomiejskich cmentarzy żydowskich, który ma ogromny potencjał jako muzeum pod gołym niebem. Poza tym na szczęście do dziś stoją w Pruszkowie domy, w których urodzili się dwaj bohaterowie powstania w getcie warszawskim. Zachariasz Artsztajn, Kościuszki 9, był dowódcą oddziału Ariel, który jako pierwszy oddał strzały do Niemców. Natomiast Szlamek Szuster, Berenta 12, został unieśmiertelniony przez Hannę Krall w jej słynnej książce o Marku Edelmanie Zdążyć przed Panem Bogiem. Inna bohaterka ruchu oporu, Lonka Koziebrodzka, łączniczka podziemnych organizacji, zmarła w Birkenau, mieszkała w domu przy Kraszewskiego 34, prawie niezmienionym od czasów przedwojennych.


Wszystko to stwarza pewną szansę dla Pruszkowa. Jeśli ten śródmiejski plac zostanie odpowiednio zagospodarowany, to w połączeniu z pozostałymi atutami nasze miasto z pewnością na stałe znajdzie się na mapie tras objazdowych dla grup odwiedzających miejsca związane z historią polskich Żydów, a także będzie uwzględniane w różnych programach edukacyjnych. Nie trzeba  przekonywać jakie to może przynieść korzyści wizerunkowe. Ale nie tylko, przecież ci ludzie muszą jeść, pić, nocować, a więc da to się przeliczyć także na dochody usługodawców.


Tekst & foto - Marian Skwara



Przejście między domami nr 38 i 40 na plac synagogalny, zwany przez
Żydów "szczękami".

Widok placu synagogalnego od ul. Prusa.



Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do