
Powstanie Warszawskie wybuchło w stolicy 1 sierpnia 1944 roku, ale walki powstańcze toczyły się także w okolicznych miejscowościach. 1 sierpnia 1944 roku pluton „Nenufar” VI Rejonu AK „Helenów” opanował budynek Elektrowni w Pruszkowie. Była to jedyna udana akcja zbrojna VI Rejonu AK „Helenów” przeprowadzona w ramach Akcji „Burza”.
W ramach obchodów – 1 sierpnia 2025 (piątek) o godz. 17:00 odbyła się uroczystość poświęcona pracownikom elektrowni okręgu warszawskiego przy tablicy przy ul. Waryńskiego 1, z udziałem Piotra Bąka prezydenta miasta Pruszkowa i Adriana Ejssymonta starosty pruszkowskiego.
Pluton „Nenufar”, składający się głównie z pracowników pruszkowskiej elektrowni, podzielony był na 3 drużyny. Zadaniem plutonu było opanowanie terenu i budynku elektrowni, aby utrzymać ciągłość dostaw prądu dla zachodniej części Warszawy. Dowódca plutonu, podporucznik Stefan Zabłocki, informację o planowanym powstaniu otrzymał od swoich kolegów z Elektrowni Warszawskiej na Powiślu. Dzięki nim udało mu się zaplanować powstańczą akcję. Miała się ona rozpocząć 1 sierpnia 1944 roku punktualnie o godzinie 19. Na miejsce zbiórki stawiło się trzydziestu żołnierzy plutonu „Nenufar”, spośród których do drużyny bojowej wybrano szesnastu. Pozostali otrzymali zadanie obserwowania terenu działań. Do służby w punkcie sanitarnym zgłosiły się także trzy sanitariuszki.
Powstańcy, których zadaniem było zdobycie portierni elektrowni, gdzie posterunek mieli niemieccy żołnierze pilnujący terenu, podzielili się na dwie grupy. Pierwsza z nich miała podejść do drzwi portierni, a stojący na jej czele dowódca plutonu Stefan Kwiatkowski ps. „Zabłocki” miał wezwać strażników niemieckich do poddania się. W tym czasie kierujący działaniami drugiej grupy bosmanmat Mieczysław Iwiński miał zaatakować budynek od strony okna, wybijając szybę i rozpoczynając ostrzał wnętrza z karabinu maszynowego.
Sygnałem do rozpoczęcia akcji miał być alarm syreny fabrycznej, ale Powstańcy ruszyli do boju wcześniej zmyleni przypadkowym gwizdem parowozu. Wzięci w dwa ognie Niemcy poddali się, a Powstańcom udało się opanować elektrownię. W trakcie ataku zginęło dwóch niemieckich żołnierzy, kilku zostało rannych, a dwóm udało się uciec. Pięciu Niemców wzięto do niewoli. Jako tymczasowe więzienie posłużyła komora transformatora.
O godzinie 21. niemieckie wojsko rozpoczęło natarcie w celu odbicia elektrowni. Pod osłoną wozu pancernego żołnierzom niemieckim udało się odbić portiernię, ale opór powstańców powstrzymał ich przed zajęciem terenu elektrowni. Przez całą noc trwała strzelanina. Otoczonym przez siły niemieckie Powstańcom nie udało się nawiązać łączności ze sztabem VI Rejonu AK „Helenów” i uzyskać dalszych rozkazów. Gdy uświadomili sobie, że nie mogą liczyć na pomoc innych oddziałów Armii Krajowej, postanowili opuścić elektrownię.
Przed ewakuacją razem z dyrektorem elektrowni, inżynierem Kazimierzem Wolfem, ustalono wspólną wersję wydarzeń. Według niej ataku na elektrownie miał nastąpić z zewnątrz, bez udziału pracowników elektrowni, którzy podczas ataku zachować mieli wzorową postawę, nie przerywając pracy. Powstańcy schowali broń w skrytkach na terenie zakładu i część z nich sobie tylko znanymi wyjściami opuściła jego teren. Część z nich ukryła się w nieczynnym kominie na terenie elektrowni.
Niemcy wkroczyli na jej teren nad ranem kolejnego dnia wraz z pracownikami kolejnej zmiany i od razu rozpoczęli śledztwo. Zakończyło się ono aresztowaniem pięciu Polaków, w tym Konrada Kurca, ps. „Joland”. Rozpoznany przez jednego z rannych niemieckich żołnierzy, któremu najprawdopodobniej udzielił pomocy, został przewieziony do siedziby Gestapo przy ulicy Parkowej w Pruszkowie, gdzie, poddając go torturom, bezskutecznie próbowano wyciągnąć z niego nazwiska reszty Powstańców. 3 sierpnia 1944 r. Konrad Kurc został rozstrzelany przy rampie kolejowej nieopodal dworca kolejowego w Pruszkowie, jako jedyny rozpoznany Powstaniec z plutonu „Nenufar”.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie