
W ostatnią sobotę w pruszkowskiej Hali Znicza odbyło się uroczyste spotkanie z okazji 80-lecia istnienia koszykówki w naszym mieście oraz 60-lecia powołania Międzyszkolnego Klubu Sportowego. Na spotkanie stawili się licznie: aktualni koszykarze, seniorzy, działacze i trenerzy, a także władze miasta i powiatu.
Nie zabrakło przedstawicieli centralnych i wojewódzkich władz Polskiego Związku Koszykówki. A także rodzin i krewnych zawodników i trenerów, pedagogów i zwykłych fanów – choć spotkanie miało charakter niemal klubowy. Rozpoczęto go z niewielkim opóźnieniem (zaproszeni odbierali przy wejściu swoje plakietki i upominki w formie okolicznościowej koszulki i książki) 20 min. filmem - montażem historycznych zdjęć i filmów z ostatniego okresu pruszkowskiego „kosza”. Najwięcej entuzjazmu wzbudzały czarno-białe zdjęcia drużyn kobiecych z lat 70-80, ubiegłego wieku – rzecz jasna. Potem nastąpiły zwyczajowe powitania przybyłych oficjeli i gości. Tu dodam, iż całość spotkania prowadził spiritus movens, nestor trenerów, Jerzy Kwasiborski (dla przyjaciół Supeł), oczywiście przy pomocy asystentów i swego syna – Grzegorza. To Kwasiborski był głównym architektem scenariusza tej sportowej gali. W jego parokrotnym wystąpieniu oraz w mowach gości zastanawiano się skąd brały się takie sukcesy pruszkowskiej koszykówki? Niewątpliwie na taki stan miała wpływ rodzinna atmosfera w klubie, pomoc szkół z których wywodzili się czołowi zawodnicy (w myśl zasady sport w nauce nie przeszkadza), na ile to możliwe pomoc władz szkolnych i administracyjnych. Choć było bardzo biednie – brakowało boisk, ba – zwykłych koszy, a o stroje i piłki starali się sami zawodnicy. O dzisiejszych halach można było tylko pomarzyć, co uświadamia lektura okolicznościowej książki Kwasiborskiego. Także o apanażach nikt nie marzył, bo była to koszykówka sensu strico AMATORSKA. Jak w swojej pracy pisze Kwasiborski aby dobrze przygotować drużynę do sezonu, winna ona rozegrać ok. 15 meczów sparringowych w okresie przygotowawczym, stąd zachodziła konieczność licznych wyjazdów (także zagranicznych). Trzeba było także zapraszać do nas liczne zespoły, a to pociągało za sobą wydatki. Ze względów na koszty czasami rezygnowano z zaproszeń, jednak wybierając partnerów i turnieje z górnej półki – chodziło uzyskanie efektu szkoleniowego. Przez lata pruszkowska drużyna była w czołówce Mazowsza (jeśli nie pierwsza), tak więc na wyjazdy desygnowały ją Wojewódzki Komitet Kultury Fizycznej, jak i Zarząd Wojewódzki Szkolnego Związku Sportowego, a koszty w owym okresie ponosił WOZKosz. Kończąc ten wątek dodam, iż drużyna zjeździła niemal całą Europę Środkową i dosłownie WSZYSTKIE ZAKĄTKI POLSKI. Była niezłym ambasadorem swego miasta. Nie dziwi więc doroczna nagroda URBS NOVA Miasta Pruszków wręczona na sobotniej gali przez prezydenta Jana Starzyńskiego na ręce Jerzego Kwasiborskiego. Nagród, odznaczeń, medali pamiątkowych, listów pochwalnych oraz przemówień było tak wiele, że wyliczenie ich wszystkich: kto, komu i za co wypełniło by małą broszurę (trwało to bez mała 2 godz.). Np. prezydent Starzyński otrzymał pamiątkową koszulkę z napisem <60 lat MKS> zaraz po koszulkach dla: Andrzeja
Proszę mi wierzyć – z przyjemnością patrzyłem na kolegów ze szkolnych lat 60. tak uhonorowanych, nie mówiąc o spotkaniu wielu z nich po tak długim okresie. Przedostatnim punktem było odsłonięcie (przygotowywanej wiele tygodni) wystawy trofeów i pamiątek – dosłownie morze pucharów i odznaczeń! Potem udaliśmy się na małe co nieco, czyli szampana.
Do rocznicowego zjazdu pruszkowskiej koszykówki, MKS oraz okolicznościowej książki obszernej wrócimy w listopadowym nr Głosu Pruszkowa.
Tekst & foto: Adam St. Trąbiński
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie