To wciąż jest przed oczami: Genetyczna choroba zabiera mi dziecko! Jest bardzo źle, guzy rosną niemal wszędzie! Nagle pojawia się nadzieja – nowy lek z USA. Bardzo drogi...Umieram z rozpaczy, a moje dziecko z bólu.
Wtedy, 3 lata temu, udało się zebrać środki. Ale teraz znów horror wrócił!
Znów muszę błagać obcych mi ludzi o ratunek, o każdą złotówkę, by moje dziecko żyło! Jestem zrozpaczona, bo wiem, że tym razem będzie trudniej. Tym razem może się nie udać...
Mieliśmy nadzieję, że najgorsze za nami... Gdy pierwszy raz udało się zebrać środki na lek, byliśmy tacy szczęśliwi! Lek zadziałał! Życie Kubusia zostało uratowane! Miała być refundacja, bezpieczeństwo i spokój do końca życia. Niestety...
Lek, dzięki któremu Kubuś wciąż tu jest, nadal nie jest refundowany!
Patrzę w oczy mojego synka i wszystko wraca: ciało umęczone bólem, gigantyczne guzy rosnące w brzuszku, nieopisane cierpienie i wizja śmierci w męczarniach... Tak znów będzie, jeśli przerwiemy leczenie!
Dlatego z całego serca proszę, błagam o każdą możliwą pomoc dla Kubusia... Jesteś naszą ostatnią nadzieją, bo system zawiódł...
Komentarze opinie