Reklama

Informacje Muzem Dulag 121

29/03/2013 04:09


Tę fotografię, wysłaną z niemieckiego oflagu i związaną z nią opowieść, przedstawiamy Państwu przy okazji składania tegorocznych życzeń wielkanocnych.


Muzeum w okresie świątecznym


Uprzejmie informujemy, że Muzeum Dulag 121 będzie nieczynne w dniach 30, 31 marca i 1 kwietnia 2013 roku. Wszystkich zwiedzających zapraszamy od wtorku 2. kwietnia.


Życzenia Świąteczne


Zdrowych i radosnych,
przynoszących nadzieję oraz pokój serca,
Świąt Wielkanocnych.
Serdecznych spotkań w gronie rodziny
i wśród przyjaciół


życzy


Małgorzata Bojanowska
dyrektor Muzeum Dulag 121 w Pruszkowie
oraz pracownicy Muzeum


Wielkanoc 1940 w oflagu


Były to pierwsze święta Wielkanocy po tragicznej i bohaterskiej kampanii jesiennej 1939 roku. Ciężkie, trudne, smutne dla wszystkich Polaków. Najbardziej ponure dla oficerów Wojska Polskiego, którzy znaleźli się w niewoli hitlerowskiej. Odcięci od pełnej informacji, izolowani w anonimowych wówczas, bardzo licznych obozach jenieckich, zwanych w skrócie oflagami, organizowali święta w swych małych grupkach. Ale nie bez nadziei na przyszłość, zgodnie z popularnym wówczas na ziemiach polskich powiedzonkiem, że "Sikor(s)ki na wiosnę". Takie nastroje panowały i w obozie oficerskim ukrytym pod kryptonimem XI A. Dzisiaj już wiemy, że był to istniejący przejściowo obóz zlokalizowany w miasteczku Osterode w górach Harzu. Funkcję "najstarszego obozu" pełnił w nim rotmistrz Józef Mielżyński.

W prowizorycznej kaplicy oficerowie-jeńcy odwiedzili tradycyjny grób, który zaprojektował i wykonał jeden z oficerów plastyk z wykształcenia - Edmund Czarnecki. Piszę tradycyjny, ale swą formą i treścią odbiegał on poważnie od tradycji kościelnej. Sam grób stanowił bowiem tło, na którym stała - a nie leżała, jak zwyczaj każe - postać Chrystusa już zmartwychwstałego. Różnicy, nieznający raczej naszej symboliki wielkopostnej, hitlerowcy nie zauważyli. Podobnie, jak nie zauważyli, a raczej nie zrozumieli innych elementów grobu. Przed łańcuchem, za którym stała na podwyższeniu postać Chrystusa, leżeli śpiący rycerze. Znana w Polsce, ale jednak tylko w Polsce, legenda o śpiących pod Giewontem rycerzach budziła wśród jeńców określone skojarzenie. Rycerze bowiem, kiedy nadejdzie ich czas, obudzą się, aby przynieść Polsce niepodległość.

Zdjęcie tego, jakże wymownego w swej treści grobu, już po skromnym, ale zgodnym z tradycją „święconym” w gronie kolegów z baraku, wysłał ppor. Jan Jędrzejczak (gefangeneunummer - numer jeniecki - 513, kompania 4) do swego ojca - również Jana Jędrzejczaka, mieszkającego we wsi Tuczno, w powiecie inowrocławskim. Oczywiście, Inowrocław nazywał się wtedy Hohensalza.
Na zdjęciu - pocztówce widnieje tylko adres odbiorcy i poczta jeńców wojennych: (Kriegsgefangenpost), gdyż w tym okresie hitlerowcy ściśle przestrzegali zasad utajnienia miejsca izolacji wziętych do niewoli żołnierzy.

Pocztówka przynosiła jednak dwie ważne wieści. Podporucznik służby stałej 65 pułku piechoty, 16 dywizji z Grudziądza, Jan Jędrzejczak, nie tylko informował najbliższych, że żyje. Poprzez treść zdjęcia przekazywał własną nadzieję na zmartwychwstanie ojczyzny. No i że święta nawet w oflagu się odbyły.

Skromna pocztówka fotografia wykonana w trudnych warunkach obozowych, a więc nienajlepszej jakości, utrwaliła pamięć o święcie Wielkanocy w warunkach obozu jenieckiego, o nadziejach, które to święto wśród oficerów budziło i które chcieli przekazać również poza druty swojego obozu. Najbliższym i nie tylko.

Janusz Księski Pałuki nr 164 (15/1995)

 


Sławomir Łubiński gościem spotkania z cyklu „Literatura i Historia”


15. marca odbyło się kolejne spotkanie z cyklu „Literatura i Historia”. Naszym gościem był prozaik, scenarzysta, autor znanej powieści „Ballada o Januszku”.


Spotkanie było zatytułowane „Wojna- jak ją pamiętam”. Pan Sławomir Łubiński w okresie II wojny światowej mieszkał w Piastowie. Wspominał swoje dzieciństwo, wydarzenia oraz obrazy, które utkwiły w pamięci wrażliwego chłopca, którym wtedy był. Między innymi mocnym doświadczeniem, które zapamiętał, było wykonanie wyroku na folksdojczu, który był jego sąsiadem. Jego ojciec zaangażowany był w niesienie pomocy warszawiakom uwięzionym w obozie Dulag 121. Korzystając ze swoich kontaktów i dobrej znajomości lokalnych uwarunkowań wyprowadzał ludzi, którzy byli tam przetrzymywani. Matka Sławomira Łubińskiego była położną i także udzielała pomocy kobietom z obozu przejściowego.


Wojna miała duży wpływ na twórczość Sławomira Łubińskiego. Pojawia się jako ważny wątek w jego opowiadaniach oraz powieściach. Realistyczna, barwna powieść „Ballada o Januszku” posłużyła jako podstawa serialu telewizyjnego o tym samym tytule. Dowiedzieliśmy się, że w archiwum pisarza znajdują się niedrukowane opowiadania o tematyce wojennej. Pan Łubiński zdradził nam, że ma przygotowany tom z opowiadaniami o wojnie widzianej oczami dziecka. Być może wkrótce postanowi go wydać. Mieliśmy okazję poznać jedno z takich niepublikowanych dotąd opowiadań pt. „Poszliśmy tam we czterech”. Przeczytał je Pan Waldemar Barwiński, aktor Teatru Dramatycznego w Warszawie. Przedstawia ono jeden dzień z życia nastoletnich chłopców, doskonale zaznajomionych z wojenną rzeczywistością.

Wysłuchane opowiadanie obudziło wspomnienia u uczestników spotkania. Wiele osób podzieliło się swoimi wojennymi doświadczeniami zapisanymi w pamięci. Wśród nich znalazły się opowieści o ludziach niosących pomoc i okazujących bezinteresowną życzliwość wypędzonym z Warszawy mieszkańcom – więźniom obozu.

Dziękujemy serdecznie za Państwa udział w spotkaniu i zapraszamy na kolejne za miesiąc.

Zapraszamy do galerii foto: http://www.dulag121.pl/index.php?cmd=zawartosc&opt=pokaz&id=224

Historie opowiedziane po latach


Kolejną historię, którą chcemy Państwu przedstawić, jest relacja dotycząca Henryka Dintera opowiedziana przez jego syna, Pana Stanisława Dintera. Pan Henryk Dinter zorganizował pomoc dla przebywających w obozie Dulag 121 warszawiaków – przywoził cukier i marmoladę z cukrowni w Łyszkowicach.


Rodzina Dinterów mieszkała w Warszawie. Ojciec rodziny, Henryk pracował jako inspektor w Radzie Głównej Opiekuńczej (Rada Opiekuńcza Miejska) oraz działał bardzo aktywnie
w konspiracji. Wiedział o zbliżającym się wybuchu Powstania, dlatego wysłał żonę z trojgiem dzieci poza Warszawę, do Nieborowa. W czasie Powstania walczył w szeregach AK na Starym Mieście, potem w Śródmieściu. Był dwukrotnie ranny. Został odznaczony Krzyżem Walecznych. Opuścił Warszawę wraz z cywilną ludnością ok. 15 września 1944 r.


Dowiedziawszy się, że jego rodzina wysłana do Nieborowa zmieniła miejsce pobytu, odnalazł ją Łyszkowicach – miejscowości położonej niedaleko Łowicza. W Łyszkowicach Henryk Dinter zatrudnił się w cukrowni „Irena” na stanowisku robotnika kampanijnego. Udało mu się zjednać zarządcę cukrowni - Niemca, który zgodził się przeznaczyć dla wysiedlonych z Warszawy i przebywających w obozie przejściowym w Pruszkowie znaczne ilości cukru i marmolady. Zorganizował, korzystając z samochodów ciężarowych Wehrmachtu około piętnastu transportów prowiantu oraz koców i odzieży. Transporty odbywały się od października do grudnia 1944 r. Henryk Dinter otrzymywał od władz niemieckich imienne przepustki w języku niemieckim i polskim umożliwiające transport i niesienie pomocy więźniom Dulagu 121. W tej działalności pomagała mu Maria Tyszkiewicz – jego najbliższa współpracownica w okresie okupacji oraz przełożona polskiego personelu sanitarnego w obozie Dulag 121. Nie udało się ustalić, czy inicjatywa Pana Henryka Dintera była konsultowana w centralą RGO w Krakowie. Wiadomo natomiast, że się powiodła i transporty dotarły do obozu Dulag 121. Możemy sobie wyobrazić, jak cennym były darem dla ludzi przetrzymywanych w obozie. Poniżej prezentujemy wybrane dokumenty dotyczące akcji zorganizowanej przez Pana Henryka Dintera, którego nazwisko wpisaliśmy na Listę Pamięci wśród tych, którzy nieśli pomoc więźniom obozu Dulag 121.

Dokumenty:

http://dulag121.home.pl/pliki/historie/skan_01.pdf

http://dulag121.home.pl/pliki/historie/skan_02.pdf

http://dulag121.home.pl/pliki/historie/skan_03.pdf

 

 
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do