Reklama

Obchody 74. rocznicy porwania „SZESNASTU”

 

Staraniem Zarządu Starostwa Powiatu przy współudziale organizacji społecznych, kombatanckich i patriotycznych zorganizowano uroczyste obchody 74 rocznicy porwania Przywódców Polski Podziemnej przybyłych na rozmowy z przedstawicielami rządu Związku Sowieckiego w dn. 28 marca 1945 r. Spotkanie odbyło się przy ówczesnej ul. Pęcickiej (co słusznie zauważył w swojej mowie prezydent Paweł Makuch) – dziś willa przy ul. Armii Krajowej 11. Spotkanie, tak nie do końca, gdyż strona polska mimo obaw i smutnych od ponad pół roku doświadczeń ze strony „wyzwolicieli” stawiła się w imieniu gospodarzy terenu by uzgodnić współpracę z Sowietami, a ci bezceremonialnie uwięźli całą „szesnastkę” i wywieźli do Moskwy, gdzie w czerwcu 1945 r. zrobiono im pokazowy proces. W środowej uroczystości 27 marca br., jak zwykle w asyście wojskowej, wzięły udział liczne delegacje pruszkowskich oraz powiatowych szkół – wszak to żywa lekcja historii. Starosta powiatowy Krzysztof Rymuza powitał gości i w swym krótkim wystąpieniu zaapelował by zawsze czcić ten dzień – szczególnie tu – na ziemi pruszkowskiej. Równie krótkie wystąpienie miał prezydent Paweł Makuch, który zaznaczył iż cała tu przybyła szesnastka podziemnych Przywódców miała świadomość, co może ich spotkać, niemniej będąc w służbie Rzeczpospolitej przybyli. Zaapelował o cześć i chwałę dla (tych) bohaterów. Następnie delegacje składały wiązanki oddając hołd Przywódcom. Na koniec zapalono dziesiątki zniczy. Patrząc na duży pomnik w formie tablicy-nagrobka dostrzegam nazwisko Kazimierza Kobylańskiego – kuzyna mojej Mamy. Nie sposób pozbyć się wzruszeń i wspomnień. Mama nie za wiele mi o nim mówiła – siedział w więzieniu, usta jej się rozwiązały potem. Jako maturzysta na miesiąc przed egzaminem dowiedziałem się z radia, z długiej 50 min. audycji (nie z warszawskiej rozgłośni!) o całej sprawie. Powtarzanej audycji wysłuchałem, robiąc notatki 5 razy w ciągu dnia i następnego pobiegłem w szkole, w Liceum im. T. Zana do naszej historyczki prof. Marii Anterszlak. Ciiiiicho, nie chwal się tym – powiedziała mi na ucho. Pana Kazimierza spotkałem kilka razy potem będąc z mamą z wizyta u Kobylańskich przy ul. Filtrowej w Warszawie. Był schorowany, albowiem po roku moskiewskiej Łubianki, po powrocie do Polski władze bezpieczeństwa – nie wiedząc dlaczego – „zapakowały” go na 10 lat do ciężkiego więzienia w Olsztynie. Panowie Kazimierz (żona z domu Gerlach) i brat Stanisław zarządzali własną, nowocześnie wyposażoną fabryką ostrzy różnorakich w Drzewicy, na ziemi w końskim powiecie.

Adam St. Trąbiński
foto: Tomasz Malczyk

    

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do