Portal warszawa.sport.pl zamieścił wywiad z Prezesem naszego LIDER-a, Pawłem Kędzierskim, umieszczając tytuł: „Koniec koszykarskiego Lidera Pruszków”. Na razie odchodzi prezes, Paweł Kędzierski.
Łukasz Cegliński - Od kilku miesięcy słychać, że to ostatni sezon koszykarek Lidera w ekstraklasie. Sobotni mecz rzeczywiście był ostatnim?
Paweł Kędzierski - Nie wiem, czy ostatnim Lidera, na pewno moim w roli prezesa. Kończy mi się kadencja, o następną nie będę się starał.
Ł. C. - Dlaczego nie?
P. K. - Jestem już tym trochę zmęczony. W Polsce ciężko prowadzi się klub sportowy, który ma ambicje, nie tylko w koszykówce. Ciągłe problemy z finansami, z budżetem, to walka z wiatrakami. Może to się zmieni, jak prezesem zostanie ktoś inny - ktoś, kto będzie miał większe możliwości niż ja.
Ł. C. - Co to za wiatraki?
P. K. - Przede wszystkim finanse. Na rynku ciężko znaleźć jakiekolwiek pieniądze, a granie tylko o utrzymanie nie jest dla mnie. Mam większe ambicje, więc rezygnuję, bo to się nie udaje.
Ł. C. - Podobno żona od jakiegoś czasu powtarzała panu, że za dużo pieniędzy i pracy wkłada pan w klub.
 P. K. - Na rynku budowlanym jest kryzys, są problemy. Finanse na klub musiały być mocno ograniczone. Dlatego się wycofuję.
Ł. C. - Co z Matizolem? głównym sponsorem klubu?
 P. K. - To jest firma, z którą współpracuje moja, czyli Kabex. Ja kupowałem od nich towar, oni sponsorowali klub.
Ł. C. - Bez pana w roli prezesa współpraca Matizolu z klubem się skończy?
P. K. - Pewnie też, tak mi się wydaje.
 Ł. C. - Zespół trzy razy zajmował w ekstraklasie piąte miejsce. Czego zabrakło, by przebić się do czwórki?
P. K. - Będę nudny - pieniędzy. Co roku mieliśmy mniejszy budżet, a to powodowało, że budowaliśmy drużynę praktycznie od zera, bo nie byliśmy w stanie utrzymywać zawodniczek. Nie było tak, jak powinno być, bo ideałem jest wymiana dwóch-trzech najsłabszych ogniw i pójście w górę. A my zaczynaliśmy od nowa. Brakowało stabilności.
Ł. C. - Teraz w ćwierćfinale play-off odpadliście z Energą Toruń. Jakiego rzędu budżet ma ten klub?
 P. K. - Trudno mi mówić o kwotach, ale wiem, że miasto daje im prawie trzy razy tyle, co nam. Toruń zapewnia Enerdze możliwość spokojnego wystartowania w lidze, a każdy następny sponsor daje dodatkowe pieniądze, które pozwalają realizować ambicje. Myślę, że Energa ma budżet w granicach dwóch milionów.
Ł. C. - Ile Lider dostał ostatnio z miasta?
 P. K. - Po odjęciu jakichś podatków, a łącznie ze stypendiami - 350 tys. złotych.
Ł. C. - Koszykarki z Pruszkowa, w różnej formie, wspierał pan przez sześć lat. Jak je pan podsumuje?
P. K. - Fajna przygoda, na pewno jej nie żałuję. Poznałem sport od podszewki, wiem, jak działają zespoły i liga od strony organizacyjnej. Nie było łatwo, problemów było wiele. Pozytywów też, choć teraz jestem przygnębiony - właśnie do mnie dociera, że odchodzę.
 Ł. C. - Kiedy upływa pańska kadencja?
P. K. - W czerwcu, ale walne zgromadzenie zwołamy wcześniej, by nowy prezes mógł szybko zacząć przygotowania do kolejnego sezonu. Prezesa wybiorą członkowie stowarzyszenia - w nim są w większości rodzice młodych koszykarek, którzy kilka lat temu zakładali młodzieżowy PTS Lider, ale także osoby, które zapisywały się do niego w trakcie funkcjonowania klubu.
Ł. C. - Klub ma miejsce w ekstraklasie, będzie miał nowego prezesa. Znając lokalny rynek, walcząc z wiatrakami - wierzy pan, że dalej będzie ekstraklasowym średniakiem?
P. K. - Nie wiem. Może nowy prezes będzie miał inne pomysły, inne znajomości lekko na pewno nie będzie - trzeba będzie go mocno wspierać i dopingować.
Ł. C. - Zostanie pan przy sporcie?
P. K. - Nie, chociaż na pewno nie odwrócę się od Lidera, nie odejdę na sto procent. Jeśli nowy prezes będzie chciał, to zawsze służę mu pomocą i wiedzą, by nie musiał popełniać błędów, które ja popełniałem. Drużynie będę kibicował.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie