Bądźmy sobą w Europie. Wreszcie. Czas najwyższy, bo nie jesteśmy już juniorem, nowym krajem członkowskim. Nie jesteśmy krajem, który ma jakiekolwiek powody do kompleksów. Po 20 latach członkostwa w UE musimy być aktywnym, świadomym współtwórcą, współreżyserem tego, w jakim kierunku idą sprawy w Europie.
Michał Sutyniec: Postawię tezę, że słowo „bezpieczeństwo” jest w ostatnich miesiącach jednym z najczęściej pojawiających się w przestrzeni medialnej. Pan również zawarł je w swoim haśle wyborczym. To rzeczywiście słowo klucz, które będziemy odmieniać na wszystkie możliwe przypadki i formy?
Michał Kobosko: Wielu wierzyło, że po okrucieństwach II Wojny Światowej i po powstaniu ONZ prowadzenie w Europie polityki opartej na wypowiadaniu i toczeniu wojen odejdzie w zapomnienie. Stosunki międzynarodowe miały być oparte o przymierza krajów wolnych i niepodległych. Jednocześnie wiele pokoleń w Polsce i Europie prowadziło życie w oparciu o stabilizację, której miało już nigdy nie zabraknąć. Ale putinowska inwazja na Ukrainę ponownie otworzyła puszkę Pandory. Znów zaczęto mówić językiem podboju, podległości, stref wpływów. Językiem otwartej agresji.
MS: Czyli potrzebujemy pospolitego ruszenia? Czas podnieść się z kanapy i trąbić „wsiadanego”? Może nam nie potrzeba w tej sytuacji polityków, tylko generałów?
MK: Potrzeba rozsądku i chłodnego podejścia z różnych perspektyw. Pełniąc rolę przewodniczącego Sejmowej Komisji do spraw Unii Europejskiej oraz przewodniczącego Delegacji Sejmu i Senatu RP do Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE, rozmawiam z dyplomatami i politykami z różnych regionów Europy i świata. Staram się im przedstawiać dwa spojrzenia, które są równie ważnie. Pierwsze dotyczący doktryny obronnej. Ona nabrała w ostatnich latach dużego znaczenia. Drugie, równie ważne dotyczy zapewnienia bezpieczeństwa ludności cywilnej. Nawet jeżeli jesteśmy zmuszani do działań obronnych, to podejmujemy je dla ochrony naszych obywateli. To oni są najważniejsi, o ich losie musimy pamiętać w pierwszej kolejności. Potrzebujemy w Europie odpowiedzialnych polityków na każde – także najtrudniejsze czasy, którzy uważnie wsłuchują się w głos wojskowych nieustannie myśląc o losie ludności cywilnej.
MS: Czy to oznacza, że my obywatelki i obywatele Polski i Europy powinniśmy zacząć panikować? Grozi nam niebezpieczeństwo, które jest nieuchronne?
MK: To ważne pytanie w kontekście wyborów, które odbędą się 9 czerwca. Nie musimy się niczego obawiać, jeżeli Europa wybierze właściwą reprezentację i odpowiedzialne myślenie. Budowanie polityki opartej na strachu jest banalnie proste, wręcz prymitywne - i często wykorzystywane przez populistów. Wychodziliśmy jako ludzkość z różnych zakrętów. Nie potrzebujemy polityczek i polityków ubierających się w koszulki wzbudzające nastroje rewolucyjne. Ani tych, którzy nawołują do utopijnych haseł o zamknięciu oczu i wiary w słowa Putina, że nie jest on zainteresowany dalszą agresją na Zachód – to opinie często wygłaszane przez polityków powiązanych mentalnie i finansowo z Kremlem. Ale też nie można polegać na opinii tych, którzy bezkrytycznie wierzą w ochronę zapewnianą nam przez NATO i UE. Bądźmy sobą w Europie. Wreszcie. Czas najwyższy, bo nie jesteśmy już juniorem, nowym krajem członkowskim. Nie jesteśmy krajem, który ma jakiekolwiek powody do kompleksów. Po 20 latach członkostwa w UE musimy być aktywnym, świadomym współtwórcą, współreżyserem tego, w jakim kierunku idą sprawy w Europie.
MS: Mówiąc o gotowości do konfliktu zbrojnego mówi Pan jednocześnie o potrzebach ludności cywilnej. Czy może Pan rozwinąć myśl? To nie jest sprzeczność?
MK: Zdecydowanie nie jest. Posłużę się przykładem dwóch osób, które znam i wysoko cenię. Wiem, że są wstanie usiąść przy jednym stole i w chwili zagrożenia skutecznie zadbają o nasze bezpieczeństwo na różnych poziomach, wykorzystując swoje doświadczenie i wysokie kwalifikacje. Mówię o generale i senatorze Mirosławie Różańskim - wybitnym wojskowym oraz Adrianie Porowskiej - osobie zajmującej się pomaganiem osobom w różnych życiowych kryzysach. Ich rozmowa dotyczyłaby tego samego czasu, ale na jak różne aspekty położyliby nacisk. Myślę, że od generała usłyszelibyśmy o współczesnym polu bitwy i strategiach siłowych odstraszania. Adriana położyłaby nacisk na zabezpieczenie podstawowych potrzeb w przypadku zagrożenia: wody, jedzenia, komunikacji, mobilności, schronienia. Mógłbym tak wymieniać dalej. Kompetentni i odpowiedzialni ludzie są w stanie wypracować model przewidujący wszystkie scenariusze i zapewniający bezpieczeństwo. Z reprezentacją w Parlamencie Europejskim jest dokładnie tak samo. Powinny tam trafić osoby dostrzegające cały obraz, a nie awanturnicy lub panikarze ślepo biegnący w stronę przepaści.
MS: Czyli „bezpieczeństwo” nie oznacza tylko tego militarnego? Ma swoje inne, równie ważnie filary?
MK: Oczywiście, dziś to bardzo rozbudowana sfera. Musimy zadbać o bezpieczeństwo. Podejmujmy kroki, aby nie nadeszło zagrożenie, ale jednocześnie powinniśmy rozwijać się zarówno jako wspólnota jak i jednostki. Właśnie dlatego w programie wyborczym mówmy m.in. o funduszach europejskich na wyciągnięcie ręki. Wszyscy słyszymy o odblokowaniu pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy, ale jest bardzo mało czasu na wykorzystanie tych środków. Należy maksymalnie uprościć możliwość ich pozyskania, również w porozumieniu z instytucjami UE. To środki, które - jeżeli zostaną dobrze wykorzystane, zapewnią nam wszystkim bezpieczeństwo finansowe. Należy zdawać sobie sprawę, że to średnio 15000 zł na każdego z nas. Musimy też zdecydowanie zadbać o klimat. Polska 2050 Szymona Hołowni od początku niesie na sztandarach postulaty dotyczące dekarbonizacji, przyjaznych środowisku technologii czy edukacji ekologicznej. My reagujemy na rzeczywistość. Zaplanowane przez UE w 2019 roku zmiany w rolnictwie nie mogły przewidywać pandemii COVID-19 i wojny na Ukrainie. Dlatego jednym tchem mówiąc o zmianach, dodajemy - bezpieczna i sprawiedliwa transformacja. Zmiany w tzw. Zielonym Ładzie wymagają gruntownych poprawek dostosowujących i uwzględniających możliwości rolników.
MS: Ma Pan poczucie, że w przypadku otrzymania mandatu do Parlamentu Europejskiego otrzyma Pan sprawczość, która realnie wpłynie na życie nas wszystkich?
MK: Zerkam na mojego małego syna i myślę o jego przyszłości. Oczami wyobraźni widzę, jak dorasta i idzie na studia. Jak każdy rodzic wyobrażam sobie, że zrobi coś dla innych coś, co zostanie zapamiętane. Ożeni się, a ja będę mógł cieszyć się z wnucząt (śmiech). A może wybierze inną drogę? Oczywiste jest, że w przypadku konieczności zagrożenia ojczyzny zarówno ja, jak i mój syn staniemy w jej obronie. Polacy robili to wielokrotnie. Mamy w genach potrzebę wolności. Politycy dostają od wyborców unikalną możliwość zapewnienia bezpieczeństwa marzeń. Jest ona często przywoływana w dniu zwycięstwa wyborczego i definiowana jako odpowiedzialność. Wybierajmy więc polityków, którzy właściwie i z należnym szacunkiem rozumieją zarówno bezpieczeństwo, jak i odpowiedzialność wobec społeczeństwa. Nie tych, którzy zakrywają oczy, by nie dostrzegać realnych problemów i zagrożeń, ale tych, którzy aktywnie szukają rozwiązań.
MS: Przypomni Pan hasło wyborcze?
MK: „Twój głos za bezpieczną Polską w Europie”. Bardzo proszę o państwa głos 9 czerwca!
MS: Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Michał Kobosko – kandydat w wyborach do Parlamentu Europejskiego,
Poseł na Sejm X Kadencji, I Wiceprzewodniczący Partii Polska 2050,
Przewodniczący Sejmowej Komisji do spraw Unii Europejskiej,
Przewodniczący Delegacji Sejmu i Senatu RP do Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie