
Dawno nie pisaliśmy o Orkiestrze Pruszkowianka. W zimną niedzielę 17 marca br. wybraliśmy się z zespołem do Radomia, gdzie w miejscowej szkole muzycznej, w zasadzie w Zespole Szkół Muzycznych im. O. Kolberga odbył się jej koncert w ramach już V Ogólnopolskiej Konferencji Orkiestr Dętych. Ta Konferencja trwała trzy dni – 15 do 17 marca zorganizowana przez miejscowego pasjonata i prezesa Stowarzyszenia Grandioso Dariusza Krajewskiego, a także dyrygenta orkiestry o tej nazwie. Liczy ona ponad 45 lat i przewinęło się przez nią przynajmniej trzy pokolenia młodzieży. I nie byłoby OKOD, gdyby nie wsparcie władz lokalnych.
Orkiestra z Radomia
Młodzieżowego Domu Kultury i wspomnianego Zespołu Szkół. Przyznam się, że widziałem wiele podobnych obiektów muzycznych, ten przy ul. 25 czerwca należy do olbrzymich i świetnie wyposażonych. Od wschodniej strony uroczy, nawet rozległy Park Leśniczówka. A w samej szkole w holu przed dużą Salą Koncertową i jednocześnie studiem nagraniowym okazjonalna wystawa radomianki Marii Fołtyn – w 100-lecie jej urodzin.
W tym roku organizatorzy zaprosili dwie orkiestry: Dętą z Nowej Soli i Pruszkowiankę. Przeglądam wypasiony program trzydniowej Konferencji – miała ona charakter prelekcji i warsztatów zarazem (półgodzinne bloki), piątek i niedzielę zamykają koncerty wymienionych orkiestr. Więcej – nawet kolacje w Restauracji Parkowej, co prawda fakultatywne, ale poświęcone były konkretnym tematom. Trudno wyliczyć owe tych konferencji, np. jak zdobyć i gdzie fundusze na orkiestry; techniki marszowe, harmonia w chaosie – stres wśród dyrygentów i muzyków; werbel jako najważniejszy instrument perkusyjny; buława – gotowe rutyny (proste i uniwersalne przejścia choreograficzne dla orkiestr dużych i małych - Małgorzata Gronek); tworzenie grupy marchingowej od zera; pozyskiwanie dzieci i młodzieży do nauki do amatorskiej orkiestry; problemy techniki dyrygenckiej na podstawie wybranych partytur czy taniec, muzyka, rytm. Oraz czytanie repertuaru – nowe propozycje PWM (Polskie Wydawnictwo Muzyczne), eufonium i sakshorny – wiele odmian i jedna sekcja. Odnotowałem też udział obcokrajowców – w warsztatach i prelekcjach – Japończyka Masashi Fujii i Tajlandczyka – Sommetha Yuvasuta, nawiasem mówiąc: jeżeli w Polsce mamy ok. 3 tys. orkiestr to w Tajlandii, większej ludnościowo ok. 13 tys., Kanadyjczyka – Mike’a Townsenda (referat) oraz Adama Malcherka.
Nasza „Pruszkowianka” w składzie ok. 30 osobowym wystąpiła z 35 min. blokiem, jak zwykle grając zróżnicowany repertuar, oparty na repertuarze filmowym, marszowym czy też stadionowym (co zresztą często się pokrywa). Na próbie obserwowałem ustawianie sekcji perkusyjnych – w tej sali mamy bowiem trzy balkony nad sceną, w sumie zdecydowano o ustawieniu w poziomie sceny. Wydawać się to może dziwactwem, a nie! chodzi o optymalny dobór akustyki. Zagrano m.in. „Rock You We Will” (Queen), standard R. Berry’ego & The Pharoahs „Louie-Louie” (1957); „I Wanna Dance with Somebody” z rep. W. Houston; „Just Dance” – z rep. Lady Gagi, house’owy „ProJam” z kadencją bębniarzy – ukłon w stronę orkiestry Grandioso; znany z wielu wykonań „Old Town Road”; dobosze mieli chwilę chwały w „Zombie Squirrel”, trąby – w „Uptown Funk” Franka Marsa, gdzie sekcja rytmiczna mocno współpracuje z sekcją instrumentów dmuchanych; mieliśmy też sekwencję „Latin Parade” i kończący set „Riders March” z jednego z filmów z Indiana Jonesem. W bodaj dwóch utworach Małgorzata Glonek zademonstrowała maestrię rutyn buławy. Tu trzeba dodać, że p. Małgorzata jest uznanym metodykiem grup choreograficznych przy orkiestrach, szkoleniowcem i trenerką.
Zgoła odmienny był koncert – ściślej występ radomskiej Orkiestry Grandioso – nie dość, że na scenie znalazła się niepoliczalna ilość dzieci i młodzieży dowodzona przez Dariusza Krajewskiego (wspomagana, o czym wyczytałem w programie, przez 9 osobową kadrę). Także odmienny był repertuar, o brzmieniu już nie mówiąc, zbudowany na tematach i musicalowych (np. 9 min. temat z „Nędzników”) ale i lżejszych np. Lady Gaga. Tutaj wykorzystano balkon na zbiorowy popis 9 trębaczy – co policzyłem. Kilkanaście mażoretek wychodziło do utworów w kilku zabawnych, udanych układach choreograficznych. Występ, mimo, że sala nie była pełna (wiele dzieci z rodzicami) był mocno oklaskiwany i nie obyło się bez bisów.
Adam St. Trąbiński – tekst & foto
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie