dziękujemy za wszystkie wpłaty dla naszego synka. Maksym właśnie skończył pierwszy blok drugiego protokołu chemioterapii, który spowodował u niego wahania nastroju.
Syn przyjmuje ogromne ilości leków, czasami nie poznaję własnego dziecka... Dokucza nam też niestety mocno problem z apetytem.
Codziennie próbuję zachęcać synka do ruchu, ale Maksik niestety chodzi bardzo ciężko, a jego mięśnie szybko się męczą...
Serce mi pęka, kiedy widzę cierpienie swojego dziecka, ale wiem, że ta dramatyczna walka z chorobą tak wygląda. Nie będzie ona jednak możliwa bez Waszego wsparcia, dlatego też wciąż prosimy Was o pomoc...
Mama
Pokaż wszystkie aktualizacje
Opis zbiórki
Zaczęło się niewinnie, a może skończyć się śmiercią mojego dziecka. Tu, gdzie mieszkamy, nie ma dla nas szans. Musieliśmy wylecieć po ratunek i ocalenie do obcego kraju, gdzie medycyna stoi na zdecydowanie wyższym poziomie, a lekarze dysponują najnowocześniejszymi lekami. Niestety, w życiu nie ma nic za darmo i za szansę na przetrwanie dla synka musimy zapłacić ogromne pieniądze. Na początek 20 tys. $ do 26 listopada...
Wszystko zaczęło się raptem kilka tygodni temu. Leczyliśmy przeziębienie - takie zwykłe, najzwyczajniejsze. Coś, z czym każdego dziecko mierzy się kilka razy w roku. To, które dopadło Maksyma, wciąż jednak wracało, nie dając za wygraną.
Gdybym tylko wiedział, ile czasu przez to straciliśmy. Ile tak cennego czasu. 21 października okazało się, że to nie jesienne infekcje, a białaczka zaatakowała synka!
Tego dnia nasz świat rozpadł się na wiele kawałków! Nasz mały chłopczyk stanął oko w oko ze śmiercią, a my nie mamy nawet czasu na to, by rozpaczać! Musimy go ratować! Przytulny pokoik zamieniliśmy na smutny szpitalny oddział. Dziecięcą beztroskę na ciągłe badania, wkłucia, wszechobecną niepewność. Zwyczajne dzieciństwo na walkę o przetrwanie.
Nadzieję znaleźliśmy w klinice w Turcji. Tam zdecydowano się podjąć rękawicę w walce o życie Maksia, jest jednak jedno "ale" - koszt takiej terapii jest niewyobrażalny, liczony w setkach tysięcy dolarów! Nie mamy tak ogromnych pieniędzy i sami nie zdołamy uratować naszego największego skarbu! Dlatego stajemy przed Wami z wyciągniętą o pomoc ręką, błagając o wsparcie... To nasza jedyna szansa
Rodzice
On jest już taki słaby, a szpital czeka na zapłatę. Jeśli nie zapłacimy w najbliższych dniach... Ach, nawet nie chcę o tym myśleć.
Wiem, że się nie znamy, ale nie mam wyjścia, muszę błagać Cię o ratunek. Pomóż mi ocalić synka...
Komentarze opinie