
- Ciężko mi na razie powiedzieć cokolwiek. Myślę, że bliżej końca sezonu będziemy mogli rozmawiać o jakiś konkretach. Na dzień dzisiejszy nie mam żadnych ofert, czy rozmów tutaj z władzami zespołu z Pruszkowa. Wiadomo jest na to za wcześnie. Także nie chce wyrokować na dzień dzisiejszy – w rozmowie z oficjalną stroną Znicza najskuteczniejszy piłkarz żółto-czerwonych opowiedział nam o swojej grze w Ekstraklasie, aktualnej formie zespołu oraz swojej przyszłości.
Zniczpruszkow.com.pl: Jesteś doświadczonym zawodnikiem, rozegrałeś kilka spotkań w Ekstraklasie. Jak wspominasz tamten czas?
Adrian Paluchowski: Wspominam bardzo dobrze, cieszę się, że było mi dane zagrać w tych paru meczach i zdobyć kilka bramek. Posmakowałem tego jak wygląda gra w Ekstraklasie, na pewno dodało mi to dużo doświadczenia. Teraz jednak robię wszystko żeby tam wrócić.
Po pobycie w Legii przybyłeś do Znicza (wiosną sezonu 2007/2008 – przyp. red). Dobrze wspominasz tamten czas?
- Tak. Byłem na rocznym wypożyczeniu z Legii. Muszę przyznać, że chyba był to najlepszy okres w mojej przygodzie. Szczególnie to drugie pół roku, po odejściu Roberta Lewandowskiego gdzie zająłem jego miejsce (śmiech). Udało mi się wtedy strzelić kilka bramek dla Znicza (10 przyp. red).
Po pół roku gry w barwach zespołu z Pruszkowa mogłeś wywalczyć awans do Ekstraklasy, jednak w ostatnim spotkaniu Znicz przegrał z Podbeskidziem 0-1. Czego wtedy zabrakło by awansować?
- Czego zabrakło ? Myślę, że może doświadczenia, bo mieliśmy dość młody zespół. Byliśmy czarnym koniem zabrakło bardzo mało. Dwa ostatnie mecze zaważyły na tym, że nie awansowaliśmy do Ekstraklasy. Dlatego myślę, że zabrakło w końcówce tego doświadczenia.
Później występowałeś w Piaście Gliwice oraz Bogdance Łęczna, po czym powróciłeś do Znicza. Skąd decyzja o powrocie?
- Decyzja wynikła stąd, że w Bogdance skończył mi się kontrakt i zdecydowałem się go nie przedłużać, bo nie miałem okazji do wielu występów. Skąd Znicz? Nie było więcej ciekawych ofert, odpowiadających mi, głównie pod względem finansowym. Tutaj jestem u siebie w domu, nie chciałem jeździć po całej Polsce. Jak już powiedziałem, czasy w Zniczu wspominam bardzo dobrze, więc prezes też wyciągnął do mnie rękę. Uważam, że jest to taka obopólna pomoc, ja staram się dobrze grać w barwach Znicza. Myślę, że też mi to pomoże się odbudować, zagrać parę spotkań i zdobyć kilka bramek. Co będzie później zobaczymy.
Powiedziałeś o tym, że w się starasz grać jak najlepiej. Według większości kibiców jesteś najlepszym zawodnikiem Znicza. Nie sądzisz, że przez to, że występowałeś w wielu dobrych klubach kibice nie wymagają dużo od Ciebie?
- Zawsze jak będzie przychodził zawodnik z jakąś przeszłością to kibice będą wymagali więcej, bo za coś musieliśmy trafić do uznanych klubów. Nikt nie trafia tam przypadkiem, tylko dobrą grą. Byłem ja czy Daniel Kokosiński graliśmy w Ekstraklasie, dlatego wiadomo, że od nas będzie się wymagać najwięcej. Przez to mamy trochę większe doświadczenie niż większość chłopaków.
Pomówmy o grze Znicza. Gramy dobrze pressingiem, stwarzamy sobie wiele sytuacji podbramkowych, ale wyniki są w kratkę. Jak myślisz co decyduje, że gra jest dobra ale wyniki już nie?
- Myślę, że końcówkę rundy jesienniej mieliśmy dobrą, zdobyliśmy dosyć dużo punktów. O początku tej rundy ciężko jest mi cokolwiek mówić, bo wiemy jak ten początek wyglądał. Mieliśmy mecz, później miesiąc przerwy i zagraliśmy kolejny mecz. Ciężko określić jak to będzie wyglądało, czy będziemy mogli mówić, że jesteśmy słabsi, lepsi czy wyniki będą lepsze bądź gorsze. Myślę, że to kolejne mecze pokażą jak złapiemy rytm meczowy na co nas stać.
W ostatnim meczu z Wisłą Płock żółto-czerwoni rozegrali dobre spotkanie, szczególnie po czerwonej kartce Znicz zaczął atakować i stwarzał wiele sytuacji. Jednak wynik nie może napawać optymizmem. Dlaczego od początku nie udało się mocniej zaatakować lidera II ligi?
- Myślę, że zabrakło strzelenia pierwszej bramki. Mieliśmy sporo stałych fragmentów gry, z których niestety nic nie wynikło. Wisła jest bardzo doświadczonym zespołem i wydaje mi się, że jest murowanym kandydatem do awansu. Widać ich doświadczenie, raz przysnęliśmy i wykorzystali nasz błąd i zdobyli bramkę. Wiadomo wtedy gra się łatwiej. My musieliśmy się otworzyć trochę, zacząć atakować potem straciliśmy zawodnika i to nie było na plus. Pozostałe bramki wynikły z tego, że byliśmy odkryci, staraliśmy się za wszelką cenę jednak nie udało się. Gdybyśmy zagrali w jedenastu do końca to byśmy nie przegrali.
Wspomniałeś o zdobyciu pierwszej bramki. Nie uważasz, że w spotkaniu z Garbarnią zagraliście zbyt pasywnie jakbyście czekali na stratę bramki, by dopiero ruszyć do ataku?
- Na pewno trochę nas to obudziło. Musieliśmy dostać bramkę, by się obudzić i ruszyć do ataku. Na Świcie było podobnie, też straciliśmy bramkę i ruszyliśmy do ataku i nasza gra jakoś wyglądała. Trzeba nad tym popracować a gra może wyglądała pasywnie bo to też było pierwsze wyjście od miesiąca na trawę. Przez miesiąc trenowaliśmy na sztucznym boisko, więc do końca nie wiedzieliśmy jak będzie wyglądało to na murawie, jak będzie wyglądać boisko w Garbarni.
Celujesz w koronę króla strzelców II ligi?
- Było by miło, nie ma jakiejś dużej straty. Wszystko jest przede mną, myślę, że jak będziemy grali dobrze i osiągać wyniki to samo przyjdzie.
W sparingach strzelałeś bramkę za bramką, w lidze potwierdziłeś swoją wysoką dyspozycję. Dobra dyspozycja jest uwarunkowana tym, że dobrze przepracowałeś cały okres przygotowawczy?
- Myślę, że tak i z tego, że mam spore zaufanie u trenera. Głównie to mi daję dużą pewność siebie i to się przekłada na zdobywane przeze mnie bramki. Natomiast tak jak mówisz duży wpływ ma także dobrze przepracowany okres przygotowawczy. Dawno mi się nie udało przepracować całego cyklu przygotowań, unikały mnie kontuzje więc jest to dla mnie pierwszy okres który przepracowałem od początku do końca.
Wspomniałeś o zaufaniu trenera Roberta Kochańskiego. Wcześniej pracowałeś z trenerem Arturem Kalinowskim jak oceniasz tych trenerów?
- Jednego i drugiego trenera dobrze oceniam. Bardzo dobrze mi się z nimi pracuje/pracowało. Nie ma żadnych zgrzytów, jest zaufanie obopólne. Wszystko idzie w dobrym kierunku.
Porozmawiajmy o twojej pozycji na boisku. Zauważyłem, że często cofasz się po piłkę pod linię środkową. Nie czujesz się trochę osamotniony w ataku?
- Są takie momenty, że może i brakuje wsparcia. Cofam się po piłkę by częściej być pod grą a nie czekać na nią i otrzymać raz na piętnaście minut. Stąd też moje powroty do drugiej linii. Taka jest moja rola, jestem jedynym wysuniętym napastnikiem i takim gramy systemem i też w jakiś sposób jestem przyzwyczajony do takiej gry.
W niektórych meczach często stajesz się rozgrywającym piłkę. Na której pozycji czujesz się lepiej ? Na pozycji wysuniętego czy cofniętego napastnika?
- Szczerze mówiąc bardziej mi pasowała pozycja tego wysuniętego zawodnika. Zdarzało mi się głównie w Łęcznej grać jako skrzydłowy bądź cofniętym napastnikiem. Nie jest mi to obce. Czasami lubię cofnąć się bo to wprowadza zamieszanie w szykach obronnych drużyn przeciwnych.
Podczas I ligi stadion był wypełniony po brzegi, kibice prowadzili doping, teraz tego nie ma. Nie przeszkadza wam taka sytuacja?
- Myślę, że kibiców głównie przyciągną wyniki. Wiadomo wtedy była I liga, wiadomo jakich mamy kibiców w Polsce, są to kibice sukcesu. Nie jest to pierwszy zespół w którym przerabiałem taką sytuację. W Bogdance, też nie przychodziło wiele osób, w Legii też byłem akurat w okresie gdzie był konflikt. Także tych kibiców nie było za dużo, głównie słyszało się jakieś jęki na trybunach zamiast dopingu. Jestem przyzwyczajony w pewnym sensie do takiej atmosfery. Milej się grało jak to było w I lidze, gdzie może grupka skandującym kibiców nie była może zbyt wielka ale wyniki i dobra gra niosła całą trybunę. Nagle potrafiło dwa tysiące osób klaskać, krzyczeć i to dodawało skrzydeł. Wyniki i myślę, że jakby był awans to Ci kibice przyjdą.
Znicz ma najmłodszą kadrę w II lidze. Młodsi zawodnicy przychodzą do was bardziej doświadczonych po rady?
- Myślę, że przychodzić nie przychodzą, bo to też tak nie wiem czy się wstydzą czy może się to pozmieniało. Myślę, że na pewno obserwują. Pamiętam ze swojej młodości, przychodziłem do Legii to miałem 18 lat to też się obserwowało tych starszych zawodników. Wiadomo, że nikt raczej nie podejdzie i wprost nie zapyta co tu zrobić, bo to człowiek się trochę krępuje. Na pewno na treningach, meczach podpatruje się się zachowanie na boisko i poza nim. My się czegoś możemy nauczyć w życiu od nich i oni od nas.
Młodzi zawodnicy przychodzą do Znicza ze względu na zawodników którzy przebili się i występują w uznanych klubach. Masz jakąś radę dla tych młodych piłkarzy by osiągnęli podobne sukcesy?
- Dobrze, że wielu zawodników wybiło się ze Znicza, głównie młodych chłopaków. To pokazuje, że Znicz jest dobrą drogą dla młodych piłkarzy, do wybicia się gdzieś dalej. Co muszą robić ? Dawać z siebie wszystko na treningach i na meczach.
Zostajesz po sezonie w drużynie Znicza czy będziesz chciał spróbować sił gdzieś wyżej?
- Ciężko mi na razie powiedzieć cokolwiek. Myślę, że bliżej końca sezonu będziemy mogli rozmawiać o jakiś konkretach. Na dzień dzisiejszy nie mam żadnych ofert, czy rozmów tutaj z władzami zespołu z Pruszkowa. Wiadomo jest na to za wcześnie. Także nie chce wyrokować na dzień dzisiejszy.
O co tak naprawdę gra Znicz w ostatnich spotkaniach w rundy wiosennej?
- Znicz gra o to by wygrać każdy następny mecz. To jest główny cel jeśli będzie nam się to udawało może nas to przybliżyć do awansu. Nie stawiamy sobie jakiegoś celu głównego, że musimy za wszelką cenę awansować. Chcemy grać najlepiej w każdym meczu i zdobywać jak najwięcej punktów a to przyniesie awans.
Sądzisz, że awans w tym sezonie jest realny?
– Ta liga jest nie przewidywalna. Tak samo jak Ekstraklasa, czy I liga. W tej lidze patrząc po ostatnich wynikach wszystko może się wydarzyć. Każdy może wygrać z każdym. Myślę, że do ostatnich kolejek, jak będzie realna szansa punktowa to się wszystko może zdarzyć.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie