
Oto film, który zachwieje Polską. Najnowszy film Wojtka Smarzowskiego twórcy wielokrotnie nagradzanej i bardzo dobrej „Drogówki”, „Róży” i „Wesela”, powraca z produkcją „Pod Mocnym Aniołem”. Historii dogłębnie poruszającej problem alkoholizmu.
Oparty na znakomitej powieści Jerzego Pilcha obraz, to poruszająca, miejscami niezwykle zabawna, opowieść o piciu i miłości, która potrafi być silniejsza od wódki.
Jak mówi Wojtek Smarzowski, jego najnowszy film: „jest poruszającą historią dwóch miłości, tej do kobiety i tej do wódki”. Bohater filmu – Jerzy (Robert Więckiewicz) jest pisarzem i alkoholikiem. Poznajemy go w momencie, w którym uwierzył, że może wygrać z nałogiem. Zakochuje się w młodej dziewczynie (Julia Kijowska) i wreszcie czuje, że ma po co i dla kogo żyć. Jednak nie wytrzymuje długo. Pewnego dnia idzie prosto do baru Pod Mocnym Aniołem, gdzie zaczyna pić.
Wkrótce trafia na odwyk, gdzie spotyka doktora Granadę (Andrzej Grabowski), personel (m.in. Iza Kuna, Robert Wabich) i innych pacjentów (Jacek Braciak, Kinga Preis, Marian Dziędziel, Marcin Dorociński, Arkadiusz Jakubik, Lech Dyblik, Iwona Wszołkówna, Iwona Bielska, Krzysztof Kiersznowski), którzy tworzą niezwykle barwną galerię postaci. Jedną z metod leczenia jest czytanie spisanych wcześniej opowieści, z czasów kiedy się piło. Swoje historie, zabawne i niekiedy wstrząsające, opowiedzą: reżyser, ksiądz, menelka, policjant, kierowca TIR-a, farmaceutka, robotnik, fryzjerka i inni. Wszyscy piją, bo picie to nasz sport narodowy.
„Alkohol był, dziwnym trafem, obecny we wszystkich moich filmach. Dało mi to do myślenia i postanowiłem, że kolejny z nich będzie wyłącznie o nim.” – żartuje reżyser. „Osobiście jestem smakoszem alkoholu, ale założyłem sobie, że „Pod Mocnym Aniołem” zrobię od początku do końca na trzeźwo. Nie piłem zupełnie alkoholu i jakoś specjalnie nie cierpiałem z tego powodu. A ekipa? Cóż… każdy jest dorosły. Ale był to ostatni film, który zrobiłem na trzeźwo. Fajny eksperyment, ale na raz!”
„Ja już się tyle dobrego o Wojtku naopowiadałem, że chyba wystarczy. Jeszcze by mu się za słodko zrobiło.” – żartuje aktor grający w filmie Marcin Dorociński. „On dobrze wie, ile znaczy dla aktorów. Każdy z ekipy pójdzie z nim w ogień i zrobi dla niego wszystko. Historie, które tworzy są tak mocne i prawdziwe, że dają aktorowi spełnienie. To przeżycie, wyładowanie elektryczne, które pozostaje w tobie na zawsze.”
„Wojtek Smarzowski mówi, że picie to polski sport narodowy. On to ujmuje półżartem, bo gdyby porównać picie do piłki nożnej, to rzeczywiście możemy się pośmiać, ale sytuacja jest dramatyczna.” – stwierdza aktor.
„Nie czytam recenzji, nie przejmuję się bluzgami ani pochwałami. Jednym moje filmy się podobają, innym nie. Ale chyba wolę taki podział, niż usłyszeć, że film jest średni.” – wyznaje Wojtek Smarzowski. „Zawsze cierpiałem na brak autorytetów i zbyt często oceniali mnie ludzie, których prac nie szanuję.” – mówi reżyser.
„Za chwilę oddaję widzom „Pod Mocnym Aniołem” i będę już w następnym projekcie. Jestem tak skonstruowany, że nie cofam się i nie patrzę wstecz. Inaczej bym zwariował, przemontował „Wesele” i „Drogówkę”, poprawiał wszystkie filmy. A nie tędy droga. Mija czas, ja się zmieniam, łapię dystans. Trzeba sobie stawiać poprzeczkę wysoko, zamykać temat i wchodzić w kolejny film.” – kończy reżyser.
Wojciech Smarzowski zdradził w rozmowie z radiową Jedynką, że rozpoczyna prace nad filmem o rzezi wołyńskiej.
- To nie będzie czarno-biała historia - zaznaczył reżyser. - Rozdzielam banderowców od Ukraińców. Będzie tam również o akcjach odwetowych Polaków. Ten film będzie uwierał. Przede mną też dość duże wyzwanie, jak pokazać, żeby nie pokazać, bo to są okropne rzeczy, które się tam wydarzyły.
Wojciech Smarzowski, który właśnie zaczyna pisać scenariusz, tłumaczył, że chciałby, aby film dotyczył całych Kresów, a nie samego Wołynia. Jego akcja rozgrywałaby się od czasów przedwojennych do 1943-44 roku. Rok 1945, kiedy wypędzeni opuszczali Kresy, stanowiłby epilog.
Twórca miał pomysł, aby zaangażować ukraińskiego reżysera, który zrealizowałby połowę filmu. Nie znalazł jednak odpowiedniego kandydata.
Dramatyczne wydarzenia rozpoczęły się 11 lipca 1943 roku w województwie wołyńskim – wówczas należącym do Polski, a dziś znajdującym się na terenie Ukrainy. Ukraińska Powstańcza Armia napadła na 99 polskich miejscowości, niszcząc domostwa i mordując mieszkańców z wyjątkowym okrucieństwem. Szacuje się, że w wyniku rzezi zginęło ok. 100 tys. Polaków oraz w odwecie 12-20 tys. Ukraińców.
Adam Fietkiewicz
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie