Reklama

Hala targowa – najstarszy niezrealizowany projekt pruszkowski

Żbikowskie targowisko dzisiaj

Z protokółu posiedzenia Rady Miejskiej 15 maja 1919

 

Gdyby ktoś chciał i potrafił opisać historię pruszkowskich targowisk, to rzecz mogłaby być niezmiernie ciekawa, barwna, a nawet sensacyjna. Wszak na targowiskach krzyżowało się wiele wątków miejskiego życia. Targi nie tylko były żywym miernikiem poziomu życia, gospodarczej koniunktury, pokazywały strukturę konsumpcji, a jednocześnie odzwierciedlały przekrój społeczny i obyczajowość. W okresie międzywojennym oprócz zwykłych dni targowych raz w miesiącu odbywały się „targi wielkie”, popularnie zwanych jarmarkami, kiedy handlowano szerszym asortymentem. Miejskie targi zmieniały się z porami roku, zaznaczały zbliżanie się  świąt, miały swoje barwne postacie, były świadkami wielu wydarzeń, penetrowali je złodzieje, czasem interweniowała policja. W latach 30. zdarzało się, że narodowcy atakowali kupców żydowskich, o czym kilkukrotnie donosił Głos Pruszkowa.

Targowiska miały swoją okupacyjną historię, o której nic nie wiemy, tyle że pierwszy dzień wojny wypadł w dzień targowy, tj. piątek i jak to opisał Henryk Krzyczkowski „turkot chłopskich furmanek po bruku zmierzających na targ został zagłuszony wybuchami bomb zrzucanych na Warszawę”. W PRL-u już w ogóle nie było klimatu do opisywania, ani fotografowania targowisk, gdyż niezbyt pasowały do etosu budowy socjalizmu. Dla komunistów były raczej złem koniecznym.

Złoty okres targowisk i w ogóle bazarów nastąpił – co większość pruszkowian dobrze pamięta – w latach 90. tych, kiedy handlowano w wielu miejscach, w Warszawie pod Pałacem Kultury i pod Stadionem, a w Pruszkowie dość długo w zabudowanym obecnie placu przy Niecałej, nazywanym Manhattanem. Docierali do nas ze swoimi pakami kupcy aż zza wschodniej granicy.

Obecnie, kiedy większość rynku jest opanowana przez wielkie sieci handlowe, życie targowe nie jest już tak bujne, ale wydaje się stabilne i trzyma się w swej specyfice straganowego handlu. Dla wielu osób, zwłaszcza emerytów, wizyty na targowisku są urozmaiceniem tygodnia,  okazją do wyjścia z domu nie tylko dla zrobienia zakupów, ale także spotkania znajomych, bywają trochę przygodą i świętem.

Niestety, nie da się napisać sagi pruszkowskich targowisk. Wszyscy je odwiedzali, ale nie miały swoich kronikarzy, nikt nie wpadł na pomysł, aby je jakoś opisać. A największym nieszczęściem jest, że nikt ich fotografował. W tekstach poświęconych historii wielu miast częstą  ilustracją jest zdjęcie miejskiego rynku zapełnionego chłopskimi furmankami w dzień targowy.

Do tej pory nie udała się znaleźć nie tylko zdjęć pokazujących dawne targowiska, ale w ogóle zdjęć plenerowych międzywojennego Pruszkowa. Paradoksalnie jest gorzej niż dla okresu wcześniejszego, ponieważ mamy kilka zdjęć pokazujących główne ulice Pruszkowa przed pierwszą wojną światową - Kościuszki, Kraszewskiego i Sienkiewicza, wtedy nosiły inne nazwy. 

O historii pruszkowskich targowisk możemy więc jedynie napisać to, co znajduje się w skąpych pisanych źródłach. W Pruszkowie za pierwsze targowisko służył plac przy ulicy Kraszewskiego i można przypuszczać, że tam zaczęło się kształtować jakby założenie rynkowe przyszłego miasta. Jednakże po wybudowaniu w środku tego placu kościoła św. Kazimierza, to miejsce już niezbyt nadawało się do handlu i Magistrat musiał znaleźć inną lokalizację. Wybór padł na plac naprzeciw fabryki fajansu, po drugiej stronie ul. Prusa, tam gdzie obecnie stoi długachny blok PSM, adres Prusa 62. Należący do Haliny Teichfeldowej plac o wielkości 30.000 łokci Magistrat wydzierżawił za 600 zł rocznie. 

Obecne targowisko przy ul. Komorowskiej istnieje od czasów PRL, ale dokładnie od kiedy -  przyznaję ze wstydem, że nie wiem. Musiało to być przed połową lat 60. tj. przed rozpoczęciem budowy na tym miejscu spółdzielczych bloków.

Dla Żbikowa historyczną datą był 15 maja 1919 r. Na dwunastym posiedzeniu Rady Miejskiej - pierwszej rady wybranej w niepodległej Polsce - radni uchwalili „przychylić się do życzenia mieszkańców dzielnicy Żbikowskiej i pozwolić na urządzanie w tej dzielnicy targów w środy każdego tygodnia i jarmarków w każdą środę po 15-tym”.

Niestety w protokóle z posiedzenia nie jest sprecyzowane w którym miejscu było pierwsze żbikowskie targowisko. Wiadomo jedynie, że w 1927 r.  Magistrat podjął decyzję o urządzeniu targowiska przy ulicy Pańskiej „na placach byłego żandarma rosyjskiego Szudrowskiego”, na zasadzie dzierżawy. Po kilku latach Magistrat uznał to przedsięwzięcie za udane – co miesiąc do z opłat targowych wpływało do kasy miejskiej od 200 do 250 zł – i w 1932 r. podjęto decyzję o zakupie placu. Właścicielka, Rima Krasnoszczokowa, zgodziła się na cenę 1 zł za łokieć kwadratowy.

Wróćmy do posiedzenia RM z 15 maja 1919 r.  Rada uchwaliła zgodę na wystaranie się o pożyczkę 600.000 marek na szereg inwestycji miejskich, w tym 50.000 na „budowę hal targowych”. Wkrótce jednak okazało się, że żaden bank na pożyczy takiej sumy zniszczonemu wojną miastu i program inwestycyjny trzeba było ograniczyć.

Drugi raz projekt wybudowania hali targowej – a także domu ludowego, łaźni miejskiej, kąpieliska miejskiego, bulwarów nad Utratą - wysunięty został pod koniec lat 20., ale wkrótce potem nastąpił krach na nowojorskiej  giełdzie i z w konsekwencji z drugiej strony Atlantyku, w Pruszkowie, trzeba było skreślić większość inwestycji, miasto popadło w długi, jak wiele innych miast w Polsce, łącznie ze stolicą. W maju 1931 Magistrat apelował do obywateli o uiszczanie zaległych i bieżących podatków, ponieważ w kasie miejskiej brakowało pieniędzy na najpilniejsze wydatki.

Trzeci raz projekt hali targowej znalazł się w wieloletnim planie rozwoju miasta, który opracowała w 1936 r. na zamówienie Magistratu jedna z warszawskich pracowni architektonicznych. Po wojnie, już w latach 90., taki projekt wysunął jeden z radnych.

Suma summarum, budowa hali targowej jest najstarszym niezrealizowanym projektem miejskim, w maju będzie 101 lat. Chociaż nie do końca niezrealizowanym. Targowisko przy ul. Pańskiej jest obecnie w trakcie przebudowy. Projekt modernizacji przewiduje także  „budowę zadaszeń w konstrukcji stalowej”. Konstrukcja już stoi, więc można powiedzieć, że chociaż częściowo, od góry, zrealizowanym.

Może więc z okazji 101-lecia żbikowskiego targowiska jego użytkownicy urządzą – może także ze wsparciem miasta – jakąś fetę w dniu otwarcia; 101 lat to też bardzo ładna liczba - graficznie okrągła i symetryczna.

Marian Skwara

 

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do