Reklama

Niby student = niby magister

03/03/2013 04:01





Polska to kraj pełen wykształconych ludzi... Statystycznie, mamy tu najwięcej magistrów i wygrywamy z większością krajów na świecie, ale o czym to świadczy? Czy nasze społeczeństwo mądrzeje?


Kiedyś, w połowie lat 90. wyższe wykształcenie miało 6,8% ludności w Polsce, było to coś elitarnego, a magistra zdobywali głównie studenci medycyny i prawa. Teraz liczba magistrów dynamicznie wzrasta, a niektórzy nawet twierdzą, że wystarczy mieć tylko trochę pieniędzy i minimalnie się zaangażować, a dyplom sam wleci do kieszeni.


Ogromna ilość prywatnych wyższych szkół na pewno pogłębia ten problem. Znam to zjawisko z obserwacji, a wielu moich znajomych z uczelni nazywam - niby studentami, którzy będą już niedługo niby magistrami. Ci młodzi ludzie, często mają jeden podstawowy problem - są ogromnymi optymistami, wręcz nierealnymi - Utopijczykami. Widzą swoje przyszłe życie przez różowe okulary, a największą radość sprawia im zaliczenie jakiegoś egzaminu najmniejszym nakładem energii, czyli na przykład wpis do indeksu z oceną wystawioną na podstawie dosłownie koloru oczu. Ktoś trafi na kilku takich wykładowców na swojej drodze i życie staje się prostsze... Tylko jakie życie?


Uważam, że można cieszyć się z takich sytuacji, ale niestety - tylko przez chwilę, bo w końcu i tak praca zweryfikuje nas wszystkich i w ogromnej ilości przypadków okaże się, że ktoś się zwyczajnie do czegoś nie nadaje, mimo 5 na dyplomie.
Wiele firm skarży się się na swoich praktykantów i stażystów, którzy mimo 3-go roku studiów nie potrafią nic zrobić, nie potrafią wcielić teorii do praktyki, a czasami w ogóle nie mają tej teorii, więc praktyka to tym bardziej dla nich czarna magia. Czemu się tu dziwić, skoro obecni studenci to pokolenie kopiuj-wklej, niemające często własnych zaiteresowań. W końcu... MTV i imprezki nie wzbudzą w człowieku takich pragnień poznawczych, które mogłyby ogólnie przydać sie w życiu. Z rodzajów alkoholu nie da się doktoryzować ani w Warszawie, ani w Trójmieście, ani w Pcimiu Dolnym, ale można za to zostać barmanem-magistrem, co się raczej nierzadko zdarza u nas w kraju. Niedługo, pewnie nawet i sprzątaczki będą miały magistra, a i wymogi na to stanowisko będą większe i to aż strach pomyśleć jakie, skoro już teraz muszą znać przynajmniej dwa języki obce.


Najbardziej frustrujący jest też fakt, że to ludzie, którzy wyznaczają w jakiś sposób ścieżkę życia tym młodym ludziom - są już wszystkim zmęczęni, są zblazowani i w ten sposób porzucają swoją dydatktyczną misję, a co za tym idzie - biorą ogromny udział w przyszłych niepowodzeniach młodych, szczególnie zawodowych. Na egzaminach stawiają wszystkim piąteczki, a potem się dziwią... czemu Kowalski myli Horacego z Herkulesem?


Dlatego przestańmy wreszcie produkować nikomu niepotrzebnych wykształciuchów!


Czy już zdążyliście np. poznać jakiegoś wykształciucha, współpracować z nim lub może właśnie z tym terminem sami się utożsamiacie?


Paulina Położyńska


http://cobolipolaka.pl




Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do