
W piątek, 15. sierpnia br. koło południa pojechaliśmy rowerami – nasz fotoreporter Tomek MALCZYK oraz niżej podpisany – do Rokitna k/Błonia. To ważny świąteczny dzień – to Święto Wojska Polskiego na pamiątkę Wielkiej Wiktorii nad bolszewizmem zalewającym nasz kraj (w tym roku 94. rocznica Bitwy Warszawskiej), a przed wszystkim Dzień Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny obchodzony szczególnie uroczyście w kilkuset parafiach pod wezwaniem NMP. To także dzień rolników - Matki Boskiej Zielnej, przybywających do świątyń z tradycyjnymi dziękczynnymi bukietami – zbożami i ziołami.
O kościele pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, będącym też Sanktuarium Matki Bożej Prymasowskiej Wspomożycielki, pisaliśmy na łamach „Głos Pruszkowa” wielokrotnie, m.in. ręką Grzegorza Przybysza. I właśnie jego spotkaliśmy na drodze z Czubina, gdy my nieco spóźnieni dojeżdżaliśmy do Rokitna, a Grzegorz wraz z małżonką już wracali. Redaktor z satysfakcją pokazał nam niewielką kwadratową świecę z prawdziwego wosku! Cudowny zapach! Tłum wiernych wypełniał świątynię oraz dziedziniec. Kramy odpustowe rozłożone były, jak od lat, po drugiej stronie drogi, zaś bar, dyskoteka i namiastka wesołego miasteczka dla dzieci od północnej strony kościoła. Wewnątrz jedynie stoiska wydawnictw katolickich, w tym okazałe Fundacji Księdza Orione „Czyńmy Dobro”. Tu przypomnę – w 1986 r. Prymas Polski ks. kard. Józef Glemp powierzył parafię Rokitno Zgromadzeniu Zakonnemu Księży Orionistów. Założycielem Zgromadzenia był Św. Alojzy Orione, Włoch z Pontecurone (ur. 23 czerwca 1872) – swój charyzmat apostolski głosił słowem oraz pracą wśród osób chorych, samotnych, niepełnosprawnych, wykluczonych społecznie, widząc w nich oblicze cierpiącego Chrystusa. W pobliskim Łaźniewie koło Błonie jest Wyższe Seminarium Duchowne księży orionistów, o czym wyczytaliśmy w kolportowanej tutaj broszurce. Nabożeństwo w Rokitnie na Matkę Boską Zielną w Rokitnie należy do wyjątkowo długich – z okładem 2 godziny. Po bardzo wzniosłej i patriotycznej homilii (z akcentami do sytuacji międzynarodowej i do spraw krajowych), licznych śpiewach liturgicznych i nieodzownej procesji można odetchnąć w cieniu drzew od płn. strony, posilić się zupą, pieczystym z grilla i ciastami domowej roboty. Wracając do procesji – baldachim na Najświętszym Sakramentem trzymali dzielni i elegancko ubrani (z odznaczeniami na mundurach) strażacy z OSP w Biskupicach, dzieciaki zaś „zwiedzały” ich wóz bojowy ustawiony w pobliżu miasteczka dla maluchów. W procesji brało ponad 20 księży, my wypatrywaliśmy znajomych i sąsiadów. Niestety – bez skutku. Nie widziałem sołtysów z Moszny, Koszajca czy Domaniewa, także sąsiadów – rolników. Nie było także nikogo z licznej tu kiedyś rodziny Trąbińskich, cóż tradycja upada. Na pamięć przychodziły sceny wyprawy wozem, z zapasem kompotu, czy wody i obroku. Wówczas konie i liczne wozy (kilkaset?) parkowały na łąkach nad Rokicianką, koniecznie trzeba było przywieź pamiątkę z odpustu – kapelusz, obwarzanki czy chociaż piłkę na gumce (jo-jo). Po powrocie w jednym z gospodarstw rodziny zasiadano do uroczystego obiadu, tym bardziej że przyjeżdżali kuzyni spod Mińska Maz. czy aż z Kościeleczek koło Malborka. Dziś setki samochodów (i nie mniejsza ilość rowerów) stają w okolicznych ulicach. Ludzie wyglądają inaczej – czyści, w eleganckich sukniach i letnich garniturach, zadbani, by nie powiedzieć – „wypaseni”. Inne czasy, ale też i inna atmosfera.
Adam St. Trąbiński
Foto-reportaż: Tomek Malczyk
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie