Reklama

ZATRZYMAJ SIĘ❗️ Józio umiera... Zbiórka trwa 5 miesięcy, a nie ma nawet 10%... W tym tempie nie zdążymy!

Siepomaga Logo
Zdjęcie

W tym tempie nie zdążymy. To pewne... Józio płacze z bólu, błaga, żeby zabrać go do domu, wyczerpane do granic ciałko przelewa się przez ręce, gdy chemia nieprzerwanie leci do jego małych żyłek. Mój synek, mój maleńki Józio, jest na granicy życia i śmierci... ZABIJA GO NEUROBLASTOMA.

Błagam Cię, jeśli czytasz tę wiadomość – pomóż. Liczy się każda złotówka... 

Zdjęcie

Nie mamy znajomości, pieniędzy, siły, czasu, pomysłów – jak zgromadzić tak gigantyczną sumę?! Jak nagłośnić zbiórkę, żeby ktoś zupełnie obcy chciał uratować naszego małego chłopczyka? Mamy tylko ogromną miłość do Józia, ale ona go nie wyleczy... 

Zdjęcie

Tęsknotę za domem zagłusza dziś ból brzuszka, gorączka, ból buzi, popalonych przez chemię śluzówek… My, dorośli, w porównaniu z małymi wojownikami z oddziałów onkologii, jesteśmy tacy słabi… Nie przeżylibyśmy tego. A oni trwają i idą dalej. Nadludzką mocą…

Ból wymyka się morfinie, do której Józio jest podłączony 24/7. Synek walczy. My wciąż wierzymy, że się wzniesiemy – dosłownie i w przenośni. Że Józio poleci do USA na terapię… Błagamy o pomoc...

Ewa i Krzysztof Przyłuscy – rodzice Józia

Zdjęcie

"Synku kochany, nasze maleństwo. Jesteś taki silny, taki dzielny... Obiecujemy Ci, że zrobimy wszystko, żebyś żył, żeby już nie bolało...

Józiu, słoneczko. Jeśli już nie będziesz jednak miał sił i będziesz chciał zasnąć – śpij, skarbie. Nie bój się. Będziemy przy Tobie, zawsze. Na dobre i na złe. Do samego końca... Kochamy Cię nad życie. Tu czy na każdym innym świecie..."


Twoi na zawsze: Mama i Tata

POMAGAM – chcę uratować Józia!
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do