Powinienem być silny, ale jestem przerażony, bezradny, załamany. Tak bardzo boję się, że go stracę...
Biorę w ramiona mojego śmiertelnie chorego synka i szepcę mu na ucho, że będzie dobrze. Że tatuś zrobi wszystko, żeby był zdrowy i już go tak bardzo nie bolało... Ale moje wszystko to za mało.
W brzuszku Szymka odkryto ogromny guz, oznaczający przeciwnika najgorszego z najgorszych. Neuroblastomę IV stopnia - piekielnie złośliwe paskudztwo, nowotwór występujący tylko u dzieci.
Rozpoczyna się walka, której nikt z nas nie chciałby stoczyć! W momencie przyjęcia na oddział guz miał wymiary 14x12 cm, obecnie ma już 14x20 cm – urósł w kilkanaście dni o 8 cm!
Przeszczep szpiku się nie przyjął, organizm jest za mocno zniszczony – szpik praktycznie nie do odbudowy!
Czasu jest krytycznie mało, a klinika w Barcelonie rozpoczęła leczenie mimo braku całej potrzebnej kwoty!
Błagamy o ratunek – teraz albo nigdy, bo jutra może nie być....
Najgorsze jest jednak to, że cena leczenia jest aż tak wysoka! Dlatego też musimy być gotowi i zabezpieczeni finansowo na każdą możliwość.
Ja, tata... Wołam o wsparcie prosto ze szpitalnego oddziału, z pierwszej linii frontu. Proszę Cię o pomoc w ratowaniu mojego synka.
Komentarze opinie