
Serdecznie zapraszamy na spotkanie autorskie z Grzegorzem Gołębiowskim, autorem książek Dziedzictwo i Cień przeszłości.
Rozmawiać będziemy o jego najnowszej powieści Dług krwi.
Spotkanie odbędzie się 6 lutego 2020 w godzinach 18:00 - 20:00 w Bibliotece Publicznej w Ożarowie Mazowieckim, mieszczącej się przy ul. Szkolnej 2, 05-850 Ożarów Mazowiecki.
Śmierć syna ożarowskiego przedsiębiorcy to zaledwie początek serii zbrodni. Gdy ofiar przybywa, a śledztwo nie przynosi efektów, do sprawy dołącza znany genealog i specjalistka od cyberprzestępstw. By złapać mordercę będą musieli odkryć rodzinne tajemnice z przeszłości.
Nie każdy wie, że po przodkach możemy odziedziczyć nie tylko wygląd i sposób bycia, ale także lęki i... chęć zemsty! Bohaterowie Długu krwi, łącząc umiejętności policyjne, informatyczne oraz psychologiczno-genealogiczne natrafiają na pewien trop w śledztwie dotyczącym morderstwa milionera i jego syna. Czy rodzinna klątwa mogła rozbudzić najgorsze instynkty?
Alan Jakman, redaktor naczelny kwartalnika genealogicznego More Maiorum
Rozdział 1
Starszy aspirant Jakub Luty siedział w wysłużonym już, służbowym, srebrnym peugeocie 307. Czekał na swojego partnera aspiranta Daniela Borowczaka. Szef kazał im zająć się sprawą zwłok, które znaleziono w Ożarowie Mazowieckim. Istniało wysokie prawdopodobieństwo zabójstwa, stąd sprawa trafiła do Komendy Stołecznej Policji. Na parkingu komendy panował spokój. W powietrzu unosiły się toksyczne substancje, których źródłem były spaliny wylatujące z rur poruszających się po Warszawie pojazdów wymieszane z pyłkami roślin, których kwitnienie się rozpoczynało. Jakub włączył radio. W Zetce leciały właśnie wiadomości. Jakub skierował swój wzrok na otwierające się drzwi. Pojawiła się w nich rozradowana twarz jego partnera.
– Cześć – rzucił na powitanie Daniel. Niemal od razu po tym zmrużył oczy, wykrzywił w przedziwnym grymasie twarz i kichnął.
– Cześć! – Jakub otaksował go wzrokiem. – A ty myślisz, że zawsze będę na ciebie czekał? Miałeś być za piętnaście minut. A minęło… – spojrzał na zegarek – prawie czterdzieści. Nie potrafisz się nie spóźnić? Kiedyś miarka się przebierze i odjadę bez ciebie – dopowiedział, starając się, żeby zabrzmiało to jak śmiertelna groźba.
– Nie złość się. – Daniel próbował udobruchać swojego kompana. Przekrzywił głowę jak pies wsłuchujący się w słowa swojego pana. Jego komiczne wybryki nie przynosiły jednak efektu. – Musiałem opróżnić zbiorniki przed podróżą – rzucił.
– Daruj sobie. Nie wymyślaj kolejnej historyjki. Ostatni raz czekam – podsumował Kuba i odpalił silnik. – Znasz drogę do Ożarowa?
– Znam.
Ruszyli na zachód. Jadąc według wskazówek Daniela, wkrótce znaleźli się na przedmieściach Ożarowa Mazowieckiego.
– Mamy dojechać do stawu za cmentarzem w Ołtarzewie – odezwał się Jakub.
– Aluzju poniał. Będę dalej robił za nawigację – rzucił Daniel. Doprowadził ich po chwili na miejsce.
Przy wąskiej drodze stało zaparkowanych kilka samochodów. Radiowóz miejscowego patrolu policji, karetka oraz wozy techników. Wszystko wskazywało na to, że nie pojawił się jeszcze prokurator. Kuba i Daniel wysiedli z samochodu i rozpoczęli lustrować otoczenie. Nie zdążyli jeszcze podejść do pracujących techników, gdy tuż za nimi z piskiem opon zatrzymała się granatowa honda civic. Wysiadła z niej elegancka kobieta po czterdziestce. Miała na sobie garsonkę, niemal w takim samym kolorze jak jej samochód, a pod nią białą bluzkę. Jej wzrok spoczął na Jakubie. Wyciągnęła rękę.
– Dzień dobry. Nazywam się Eliza Walczak. Jestem prokuratorem. Co mamy?
Obaj omietli ją wzrokiem. Kobieta robiła na nich wrażenie. Jakub Luty przez chwilę skrzyżował spojrzenie z Elizą Walczak. W jej oczach dostrzegł inteligencję i fachowość, ale i stanowczość.
– Dzień dobry. – Kuba uścisnął wyciągniętą do niego dłoń. – Starszy aspirant Jakub Luty, Komenda Stołeczna. A to mój partner – wskazał skinieniem głowy – aspirant Daniel Borowczak. Przyjechaliśmy tuż przed panią. Jeszcze nie zdążyliśmy się rozejrzeć.
Eliza Walczak ze zrozumieniem pokiwała głową.
– No to zróbmy to razem – oznajmiła. To zdanie przekazywało jednoznaczną informację o tym, kto tu rządzi. – A pan co taki zapłakany? – zwróciła się do aspiranta Borowczaka, który rzeczywiście wyglądał podejrzanie.
– To przez te pyłki. Jestem na nie uczulony – odpowiedział ze łzami w oczach.
Walczakowa milcząco przyjęła wyjaśnienie do wiadomości. Ruszyli wydeptaną ścieżką w kierunku stawu. Po obu jej stronach rosła dawno niekoszona trawa. Biorąc pod uwagę, że prowadziła do małego pomostu, częstymi gośćmi musieli tu być wędkarze. Nad brzegiem policjant w mundurze trzymający w ręku notes stał obok mężczyzny. Leżący na ziemi ekwipunek potwierdzał wcześniej poczynione spostrzeżenie. Przychodził tu na ryby.
– Dzień dobry. Prokurator Eliza Walczak – zwróciła się do mundurowego, a następnie do mężczyzny stojącego obok: – Czy to pan znalazł zwłoki?
Obaj mężczyźni podnieśli wzrok. Wędkarz o wzroście nieprzekraczającym metra siedemdziesięciu miał pomarszczoną twarz. Na pierwszy rzut oka trudno było określić, ile ma lat, ale z pewnością mógłby zapisać się na Uniwersytet Trzeciego Wieku. Bez wątpienia przekroczył wiek uprawniający go do wystąpienia o emeryturę.
– Tak – odparł zachrypłym od nikotyny głosem. – Przyszłem tu dziś pomoczyć kija i żem się natknął na coś pływającego. Dźgnąłem to coś, aż, gdy zorientowałem się, że to ludzkie zwłoki, to szybko żem zadzwonił po policję. Nie było widać głowy ani żadnych kończyn. Pływał, jakby robił koci grzbiet. – Z jego wypowiedzi biła szczerość i przejęcie.
– Dziękujemy. Zaraz z panem jeszcze porozmawiam. – Kuba postanowił odnotować swoją obecność i przejąć inicjatywę. – Starszy aspirant Jakub Luty – przedstawił się. – Będę prowadził dochodzenie w tej sprawie. Czy spisał pan dane pana… – zwrócił się do policjanta w mundurze, ale pierwszy odpowiedzi udzielił starszy mężczyzna.
– Władysław Cichoń. Nazywam się Cichoń – powtórzył jakby dla pewności.
– Tak, panie aspirancie. Zapisałem – potwierdził policjant.
Pani prokurator Walczak przyjęła ze zrozumieniem wtrącenie się Kuby do rozmowy. Zresztą zainteresowana już była czym innym.
– Gdy pan skończy – zwróciła się do Lutego – proszę do mnie podejść. Chciałabym z panem zamienić kilka słów.
– Oczywiście, pani prokurator – odpowiedział i jednocześnie rzucił porozumiewawcze spojrzenie Danielowi, który z pewnym zakłopotaniem przyglądał się poczynaniom partnera.
Eliza Walczak oddaliła się do pracujących nieopodal techników kryminalistycznych. Kuba z Danielem odpytali jeszcze świadka o ich zdaniem istotne kwestie i po chwili dołączyli do pani prokurator rozmawiającej z pracującą ekipą.
Na ziemi leżały zwłoki związanego mężczyzny. Miał na sobie jedynie spodenki i T-shirt. Nie mieli co liczyć na dokumenty pozwalające na łatwą identyfikację. Lekarz relacjonował swoje spostrzeżenia.
– Ciało leżało w wodzie około tygodnia… – W tym momencie lekarzowi wszedł w słowo aspirant Luty.
– Nasz świadek twierdzi, że przychodzi tu praktycznie codziennie. Był wczoraj i przedwczoraj, co może oznaczać, że zwłoki wypłynęły właśnie dzisiaj – dopowiedział, a lekarz pokiwał głową. Prokurator Walczak tym razem rzuciła karcące spojrzenie w stronę Jakuba.
– To potwierdza mój wniosek – kontynuował medyk. – Książkowo w tej temperaturze wody zwłoki wypływają po około tygodniu. – Wziął głęboki oddech i kontynuował: – Trudno określić przyczynę zgonu. Tę poznacie państwo dopiero po sekcji. – Spojrzał na stojących wokół niego policjantów i panią prokurator. – Teraz mogę tylko powiedzieć, że widać wyraźne otarcia skóry na szyi, nadgarstkach i wokół kostek. Sądzę, że delikwent został związany za życia. Niewykluczone, że wrzucono go do wody, gdy jeszcze żył.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie