Dla Antosia w Polsce nie ma już ratunku, nie będzie już chemii.
Po trzech latach walki, trzech operacjach i dwudziestu cyklach chemii malutki Antoś został wypisany do domu. Do tak zwanego domowego hospicjum…
To zdjęcie, to moment kiedy ojciec zabiera swoje dziecko do domu, zwalnia malutkie szpitalne łóżeczko dla kogoś innego. "Chemia już nie działa. ŻADNA. Zostało tylko przetaczanie krwi i walka o to, by jego stan się nie pogorszył.
JEDYNĄ I OSTATNIĄ szansą na pokonanie tego potwora jest rozpoczęcie procedury CART-T Cell w Stanach Zjednoczonych! Cena jaką muszę zapłacić za życie synka to niemal 3 miliony złotych!"
To właśnie przy takich dzieciach pisze się, że nadzieja umiera ostatnia, że został ostatni płomyk nadziei, ostatnie światełko w ciemnym mroku.
Moje dziecko zostało bez jakiejkolwiek możliwości leczenia w Polsce, wypisane do domu po to, żeby umarło w ciszy, w swoim malutkim dziecięcym pokoju, w ramionach swojego taty…
Błagam Was o wsparcie, o wpłaty! Mówi się, że pieniądze szczęścia nie dają – dająszansę na życie i o tę szansę Was błagam!
Szpital w Teksasie obiecał natychmiastowe leczenie po wpłacie zaliczki!
Komentarze opinie